Witajcie, dzisiaj wyjątkowo post nie wnętrzarski, a kulinarny. W sobotę naszła mnie chęć na gotowanie i pół dnia spędziłam w kuchni. Generalnie kucharka ze mnie marna, owszem, umiem coś tam upichcić, ale nie robię tego często, głównie w weekendy, na zmianę z resztą z Pawłem. W naszym "teamie" :) to raczej mój mąż jest bardziej kulinarny niż ja, no ale jakaś równowaga w przyrodzie musi przecież być...:)
W sobotę, oprócz faszerowanej cukinii na obiad, upiekłam babeczki i zrobiłam dżem truskawkowy. Zdziwiłam się zobaczywszy na bazarku truskawki o tej porze ale widocznie to jakaś późniejsza odmiana. Z ok. 1,5 kilograma truskawek wyszło 7 słoików plus pół miseczki:) Taki dżem domowej roboty schodzi u nas jak świeże bułeczki, dzieciaki się nim zajadają, więc chyba dorobię jeszcze kilka słoików przed niemal 2-tygodniowym urlopem, który zaczynam w środę...:))
Babeczki z kruchego ciasta uwielbiam - robię takie, żeby było mało ciasta, a dużo budyniu i owoców. Przepis jest prosty, robi się je naprawdę szybko.
Składniki:
500 g mąki
120 g cukru
250 g masła
2 żółtka
4 łyżki zimnej wody
Ciasto zagniatamy, foremki do babeczek wysmarowujemy masłem. Z ciasta robimy kulkę, którą rozgniatamy na okrągły placek i wylepiamy nim foremki. Ja używam metalowych foremek, bo wychodzą ładniejsze babeczki, papierowe foremki są za delikatne moim zdaniem. Z powyższych składników wychodzi ok. 12-13 babeczek.
Tak wylepione foremki wkładamy na pól godziny do lodówki.
Pieczemy ok. 20 minut w 160 stopniach. Po wystudzeniu babeczki napełniamy gęstym, chłodnym budyniem, na wierzch układamy dowolne owoce. Można na koniec zalać tężejącą galaretką....mmmmm, pycha...:)
****
A na koniec coś z innej beczki. Moi teściowie znaleźli na swojej działce ogrodniczej różne gazety z początku lat 80-tych. W jednej z nich znalazłam poniższy artykuł. Jest to "Gazeta Handlowa" - pismo poświęcone sprawom rynku:) Gazeta z 8 listopada 1981 roku. Materiał wart poczytania...Doceńmy to, w jakich czasach żyjemy...
I cytaty z tej samej gazety z artykułu pt. "W branży wyposażenia wnętrz handel zmiażdżony":
"...Co więc jeszcze można kupić swobodnie?
W branży elektrycznej i zmechanizowanego sprzętu gospodarstwa domowego widać na salach sprzedażowych - głębokie wózki dziecięce, wentylatory, żarówki do latarek, malaksery, oprawy oświetleniowe i komplety choinkowe. To wszystko.
Przed czterema miesiącami z prognoz do końca tego roku wynikało między innymi, że powinny być w ciągłej sprzedaży poza wózkami i wentylatorami jeszcze elektryczne rożny, pochłaniacze oparów i kuchnie gazowe. Ale dziś okazało się, ze nawet te prognozy nie sprawdziły się. Kuchni gazowych i różnów elektrycznych nie ma już w zapasie, bieżące dostawy rozchwytywane są natychmiast. A pochłaniaczy oparów przy dostawach 932 sztuk w III kwartale, sprzedano do 22 października 830 sztuk i można na nie trafić tylko w niektórych sklepach województwa poznańskiego..."
I dalej....
"...Równocześnie rozszerzono siec sklepów prowadzących sprzedaż komisową artykułów pochodzenia krajowego i zagranicznego. Dotąd sprzedaż komisową prowadziły w Poznaniu dwa sklepy. Obecnie podjęło tę formę dalszych siedem - po dwa ze sprzętem zmechanizowanym i radiowo-telewizyjnym, po jednym z wózkami dziecięcymi, meblami i zabawkami. Wytypowano też dwie placówki do prowadzenia skupu i sprzedaży dywanów, artykułów dekoracyjnych oraz firanek pochodzenia krajowego i zagranicznego..."
"Starania poszły także w kierunku usprawnienia zakupów. Pomyslano o tym, że zimą klienci nie powinni stać w długich kolejkach. Od sierpnia wprowadzono więc przedpłaty na niektóre artykuły wyposażenia wnętrz..."
"...Teoretycznie wszystko jest jasne i precyzyjne. W praktyce cała operacja zapisów okazała się bardzo trudna do przeprowadzenia i niezwykle wyczerpująca załogi sklepów.
Pan Waligóra, kierownik największej placówki z meblami w Poznaniu po przyjściu do pracy zastał przed sklepem cztery tysiące osób..."
--------------------
W dobie powszechnych zakupów na allegro, ebayu, dostępności mebli i sprzętów wszelakich, Ikei, BRW, internetowych sklepików wnętrzarskich i innych, powyższe artykuły czyta się jak groteskę... A ja jestem z tego rocznika, co niestety jeszcze pamięta tamte czasy...ech...
Pozdrawiam Was serdecznie!
ale mi zapachniało truskawkami:) chyba też jeszcze poszukam i coś z nich zrobię.
OdpowiedzUsuńA gazety z tamtych lat to fajna sprawa- za sprawą dziadka chomika mam stertę gazet od roku 1931 do 1981:) Lubię je czytać:)
Dokładnie, zgadzam się z Tobą Martusik-te gazety to rewelacja! Na działce teściów jest większy zbiór, dla mnie-politologa z wykształcenia, to istne skarby:)Pozdrawiam!
UsuńJa w tym roku mam niedosyt truskawek, ale chwała Bogu zaczęły się malinki i muszę jakoś nadrobić.
OdpowiedzUsuńBabeczki wyglądają apetycznie.
ps teraz już wiem czym będę ozdabiać słoiki, niezły pomysł :)
Dzięki:)
UsuńMmm.. Dżem truskawkowy... Pycha!
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam
Mniam... patrząc na Twoje słoiki z dżemem, coś mi się wydaje, że w końcu i ja się do tego zabiorę.
OdpowiedzUsuńA babeczki z truskawkami wyglądają bardzo apetycznie :)
Pozdrawiam!!!
Ja też ostatnio kupiłam kobiałkę truskawek, ale moja rodzina pochłonęła je na surowo, zanim zdążyłam się zastanowić co z nich zrobić :)
OdpowiedzUsuńA artykuł super, lubię czasem poczytać takie starocie.
równowaga,jak najbardziej wskazana;)słodkie lato;)to rozumiem:))
OdpowiedzUsuńi jakie śliczne dekoracje z wazoników:)
pozdrawiam!
Mogę Ci przybić piątkę bo kucharzyć to ja też nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńTo witaj w klubie Gosiu:)
UsuńAle pyszności... Mniam :)
OdpowiedzUsuńJutro wpadnę na te słodkości...
Pozdrowionka...
Babeczki wyglądają apetycznie a przepis rzeczywiście jest prosty, spróbuję mu podołać samodzielnie :) Faktycznie takie pisma to prawdziwe skarbnice, gdzie dziś można zobaczyć kolejkę na cztery tysiące osób? Na otwarciu supermarketu nawet się tyle nie nazbiera.
OdpowiedzUsuńPozdrawia również "politolożka" ;)
Jak pysznie :) u nas już dawno po zaprawianiu tego smakołyku, ale za to zajadamy się nimi cały czas, bo na wiosnę kupiłam dwa krzaczki pnącej/wiszącej truskawki i cały czas ma owoce :) pewnie jutro na blogu znajdą się ich fotki :)
OdpowiedzUsuńAhoj, košíčky sú super. Máš krásnu rodinu i bývanie po vašom mieškanie. To viem, lebo mám zaťa z Polska - Rumia.
OdpowiedzUsuńEmily
Jejku, faktycznie groteskowo :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie z 89' ale w gruncie jeszcze pamiętam, jak się doceniało małe rzeczy w życiu :)
Wypróbuję babeczki napewno! Ja się w kuchni poruszam ostatnimi czasy bardzo, więc się przyda przepis :)
Ale swietny pomysl na ozdobienie sloiczkow!!!! Napewno kiedys wykorzystam:)
OdpowiedzUsuńBabeczki apetyczne oj bardzo:)
Babeczki super na pewno zrobię sama:) i muszę też jakieś konfiturki zrobić jak ty:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło mimo okropnej pogody:(
PS. Zapraszam na moje pierwsze Candy
http://domnagorce.blogspot.com
..pamietam te czasy lat 80-tych...piekne czasy...
OdpowiedzUsuńZylo sie wszystkim dobrze i bez dzisiejszego stresu!!
Mimo,ze sklepy byly puste wszystko bylo w domu...
A jesli chodz o Twoje babeczki.....Wygladaja tak smakowicie...!!!!!!!!!!!!
Pieczenie to dlamnie trudny temat....nigdy mnie nie pociagalo pieczenie...moze wreszcie trzeba to zmienic...
A moze okaze sie ze jestem w te klocki dobra! (...??.. :))
Milego dnia zycze!!!
ja właśnie jestem z tym czasów.. siermiężne lata komuny były straszne, szare i przygnębiające, jedyny pozytyw, to ,ze mieliśmy więcej czasu dla siebie nawzajem - to było i jest piękne!! no i jednak czasami udało się "zdobyć" jakąś perełkę, która cieszyła nasze oczy i duszę :)), serdeczności, ania.
OdpowiedzUsuńPs. Babeczki wyglądają cudnie wód tych kwiatów i kubeczków :))
4tys.ludzi przed sklepem:( żeby pod moim sklepem czekała choć jedna osoba, kiedy otwieram:( a tu ja musze czekać:( towaru max, a ludzie wybrzydzają:( brak słów, chyba to wydrukuję i powiększę i powieszę w swoim sklepie:) też pamietam te czasy, kiedy ja, mama i siostra stałyśmy w kolejce po sznur papieru toaletowego:( i inne tego typu rzeczy, a teraz ludziom się w głowach przewraca od dobrobytu:( sorry za ten sarkazm, ale ja akurat z tego żyję:(
OdpowiedzUsuńBabeczki:) na pewno upiekę, wyglądają mniamniuśnie:) mówisz, że nie umiesz gotować:( hmmmmmm.....to ciesz się, że masz takiego chłopa co Ciebie wyręczy, wiele bym za to dała, mój to nawet budyniu nie ugotuje:( bo nie umie:(..............przecież do cholery tam jest przepis, ale po co:( miłego urlopu Edyta
Aż mi krew w żyłach zmroził ten artykuł, a widok tej wystawy made in prl bezcenny i widzę, że mój ulubiony stół ma jeszcze mniejszego krewniaka.
OdpowiedzUsuńbaardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję za przepis na babeczki, widziałam je już wczesniej na Twoim blogu i nie śmiałam zapytać o przepis (myślałam, ze już wcześniej podawałaś i ja znowu kolejna "zamotana" będę po raz 10ty pytać o to samo)! stare gazety genialne, też znalazłam parę na wsi, tylko Trybunę Ludu z lat 80, rzeczywiście czyta się z zapartym tchem!
OdpowiedzUsuńaha i jeszcze coś: fajna zmiana nagłówka:)dla mnie to jeszcze "czarna magia" hihihihi
OdpowiedzUsuńPysznie, smakowicie, kolorowo i pięknie!!! Broszka się sprawuje?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
widać, ze umiesz czerpać radośc, nawet z robienia dżemu czy babeczek
OdpowiedzUsuńJejku, rozbawiłaś mnie do łez tymi artykułami. Pewnie dlatego, że i ja te czasy pamiętam:-)))) Zdjęcia z Twoich kulinarnych wyczynów są tak piękne, że coś Ci nie wierzę, że z Ciebie marna kuchareczka;-) Pozdrawiam Cię blogowa siostrzyczko:-)
OdpowiedzUsuńwitaj:) ale pysznie u Ciebie:))) te słoiczki wyglądają niesamowicie i tak elegancko:) świetnie je przystroiłaś.
OdpowiedzUsuńpodziwiam Twój stół... marzy mi się taki:)
Babeczki upiekłam, wyszły smakowite:) tylko ja zamiast budyniu, dałam krem do tortów:) pozdrawiam Edyta:)
OdpowiedzUsuńKochana, jak te Twoje babeczki wyglądają!!!!!I w ogóle cała aranżacja przesłodka!!!Ja nie robiłam w tym roku dżemiku truskawkowego bo zostało mi sporo z ubiegłego roku....
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Pamiętam czasy z tych artykułów doskonale, bo lata 80-te to czasy mojej młodości.Stałam całą noc w kolejce za upragnioną pralką aut.(dwoje małych dzieci..rozumiesz :))... a kupiłam maszynę do szycia, bo gdy dotarłam do lady została tylko jedna, więc wzięłam.I to był strzał w dziesiątkę!!!Służy mi do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńTo by ciężkie czasy, ale wyzwalały niesamowitą kreatywność.
Twoje babeczki są tak smakowite, że na pewno upiekę na weekend. Pozdrawiam serdecznie!
Zdecydowanie cieszę się, że żyję w takich czasach a nie 30 lat wcześniej.Co do babeczek uwielbiam i aż się dziwię, że dostałaś gdzieś truskawki ;p
OdpowiedzUsuńA ja kucharzyć bardzo lubię i przepis na babeczki już zapisałam :)
OdpowiedzUsuńa na truskawki jakoś się w tym roku nie załapałam...
Pierwsza połowa postu- bardzo słodka !
OdpowiedzUsuńA druga- trudno uwierzyć , że kiedyś tak było...
Ale poczytać i docenić co mamy teraz - fajna sprawa !
Pozdrawiam :)
uwielbiam przetwory bwłasnej roboty ozdobione w ten sposób.Przywołują wspomnienia z dzieciństwa - spokój i bezpieczeństwo!ślicznie prezentuja się na stole w prowansalskim wydaniu:)ach jak ja lubię tu zaglądać:)
OdpowiedzUsuńAhoj, košíčky sú super. Máš krásnu rodinu i bývanie po vašom mieškanie. To viem, lebo mám zaťa z Polska - Rumia.
OdpowiedzUsuńInspirujący wpis
OdpowiedzUsuń