Witajcie Dziewczyny!
W naszej kuchni pojawił się nowy mebel, a właściwie mebelek:) w postaci półki kuchennej.
Od samego początku wiedziałam, że taka półka będzie mi potrzebna, bo wygląda zawsze ładnie i jest praktyczna. Wiedziałam też, że najlepsza dla niej będzie ściana przy wejściu do salonu, przy oknie, bo ten kąt od początku był taki niezagospodarowany i pusty.
Długo szukałam półki idealnej - i rozmiarem i stylem. Ciężko było znaleźć tę właściwą, bo większość półek kuchennych jest szeroka, a ta ściana ma ok. 60 cm szerokości, a chciałam, żeby półka była trochę węższa. Jak już coś znalazłam, to cena powalała... no zawsze tak jest...
W końcu udało mi się przez olx znaleźć sprzedawcę-stolarza, który sprzedawał ją w stanie surowym.
Pomalowanie to dla mnie żaden kłopot, nawet cieszyłam się, że półka jest surowa, bo nie chciałam jej całkowicie malować na biało, a lekko pokryć i rozbielić. Wymiary również okazały się idealne, zarówno na szerokość, wysokość, jak i głębokość. Jedynie myślę o wymianie haczyków, bo te pierwotne, to zwykłe wkręty. No ale nie można mieć wszystkiego za 99 zł plus koszty wysyłki:)
Nie mam zdjęcia w stanie surowym, przed pomalowaniem. Półkę potraktowałam białą farbą akrylową, malując pędzlem niezbyt dokładnie. Zanim farba wyschła roztarłam ją wilgotną gąbką. Jak dla mnie mogłaby być jeszcze mniej biała, z większą ilością przetarć, może kiedyś, w wolnej chwili, latem na balkonie ją poprawię:)
Jak wszystko wyschło dałam warstwę wodnego bezbarwnego lakieru szybkoschnącego. Oczywiście taka surowa półka daje dużo możliwości, można ją pomalować na dowolny kolor, albo zabezpieczyć jedynie olejem. Nie chciałam jednak zostawić jej w odcieniu drewna, żeby za dużo tych drewnianych elementów się nie pojawiało w tym kącie. Poza tym, co biel, to biel:)
Po powieszeniu półki chciałam ją jakoś fajnie zaaranżować, ale mam świadomość, że aranżacja średnio co kilka dni będzie się zmieniać:)
Postanowiłam udać się do Tk maxa, bo tam zawsze można coś ciekawego do kuchni znaleźć.
I nie zawiodłam się:) Wróciłam z kilkoma pojemnikami i puszkami, dzbankiem i deską do serów:)
Wszystko praktyczne, do codziennego użytku.
Razi mnie tylko jeszcze nasz czajnik elektryczny, ten jego miętowy kolor jakoś mi teraz mocno nie pasuje. I przede wszystkim jest bardzo głośny, co bardzo nam wszystkim przeszkadza, szczególnie, jak ktoś siedzi w salonie. Znalazłam już kilka - podobno cichych czajników, w najbliższym czasie któryś wybiorę. Chyba, że macie coś sprawdzonego i naprawdę cichego. Ja znalazłam póki co dwie opcje, które w opisie parametrów mają zaznaczone ciche gotowanie:
Breville High Gloss VKJ944X Russel Hobbs 20460-70
W Tk maxxie wypatrzyłam też za dobrą cenę taki piękny półmisek. Ma ciekawy kształt, kolor i jest ładnie wykończony, to jakaś portugalska ceramika.
I na koniec moje salonowe zdobycze - lustro z outletu w imitacji srebrnej ramy i zając z Pepco:)
Myślałam, żeby ramę lustra lekko rozjaśnić na biało, ale jeszcze się zastanowię, bo taka srebrna też jest ok.
****
Pozdrawiam serdecznie, spokoju i zdrowia Wam życzę!
Asia