Strony

niedziela, 29 października 2017

Narożnik Backabro



Dzień dobry!
Dzisiaj post o dużej zmianie w naszym tzw. pokoju dziennym.
Otóż nieoczekiwanie, szybciej niż planowałam, pojawiła się nowa sofa, a właściwie narożnik:)

Poprzednia sofa z BRW, model Don Lux 3d została zakupiona niemal 5 lat temu, pisałam o tym i pokazywałam ją tutaj, kiedy to poszukiwałam sofy do codziennego spania, zajmującej niewiele miejsca, która będzie się łatwo rozkładała. Oddaliśmy wtedy naszą sypialnię dzieciom, stąd pojawiła się taka potrzeba.
Sofa z BRW miała wiele zalet, ale również i wad, które z czasem zaczęły przeważać. Rzeczywiście łatwo i szybko się rozkładała i zajmowała stosunkowo niewiele miejsca.
I właściwie to tyle, jeśli chodzi o zalety.

Bo mimo, że na początku była dość wygodna do spania, to z czasem siedzisko zaczęło się zapadać. Ponadto niewielki jej rozmiar będący zaletą, okazał się po dłuższym czasie wadą, bo miejsca na kanapie do siedzenia było niewiele. Brak bocznych oparć z czasem zaczął doprowadzać mnie do szału, bo podłokietniki ciągle się przesuwały i spadały. Niestety przy dzieciach, które ciągle skaczą, potrzebne są bardziej stabilne meble z jak największą ilością stałych elementów…

Sofa, pomimo tego, że była w dobrym stanie, po prostu nie spełniała wymagań 5-osobowej rodziny.

Mi marzył mi się duży, wygodny narożnik, na którym się pomieścimy jak nie całą piątką, to przynajmniej większością naszej rodziny, najlepiej biały z opcją zdejmowanych pokrowców.
No i oczywiście wygodny do spania.
Zdejmowane pokrowce, to był priorytet i punkt nie podlegający negocjacji:)
Przy sofie użytkowanej przez 5 – osobową rodzinę i psa, która służy jako codzienne łóżko, nie wyobrażałam sobie innej opcji.
Wybór takich narożników, uwzględniając rozsądną cenę, nie jest duży i dostawca jest właściwie tylko jeden – Ikea.
Dlatego też zrobiłam rozeznanie narożników właśnie tam i nawet kilka tygodni temu pojechałam specjalnie w którąś sobotę z Dominikiem, żeby organoleptycznie przekonać się, który model wybrać.
Tym sposobem padło na narożnik Backabro.

Pojawił się jednak dylemat, co zrobić ze starą sofą.
Pomyślałam o działce, ale to nie ten model do nieogrzewanego domku…
Postanowiłam więc wystawić ją na olx. Zrobiłam zdjęcia sofy i … w nawale obowiązków odpuściłam temat.
Dopiero po kilku tygodniach wrzuciłam ogłoszenie licząc, że może do Bożego Narodzenia ktoś zainteresuje się sofą i jakież było moje zdziwienie, kiedy po 5 minutach zadzwonił telefon…:)
Tego samego dnia sofa została obejrzana, zaklepana i odebrana przez nową właścicielką następnego dnia…A ja szybko musiałam zamawiać nową w Ikei, na szczęście jest teraz opcja zamówienia wraz z transportem przez internet. Sofę zamówiłam w piątek, a w niedzielę rano dwaj mili panowie wnieśli ją na 4 piętro.
Mi pozostało tylko złożenie narożnika, co zrobiłam samodzielnie w ciągu niecałych 3 godzin, bo Paweł akurat w ten weekend wyjechał z Werą i Mikołajem do Zakopanego...


Narożnik użytkujemy  2 tygodnie i po tym czasie mogę stwierdzić, że:

a) jest bardzo wygodny do siedzenia i dziennego użytku
b) jest wygodny do spania
c) rozkłada się trochę trudniej niż poprzednia sofa
d) ustawiony w kącie nie zabiera dużo miejsca, pomimo swoich dość dużych rozmiarów
e) stałe boki są praktyczne i wygodne, a poduchy z oparciem porządne i dobrze wypełnione
f) generalnie - jestem bardzo bardzo zadowolona z zakupu:)









Nowa sofa jest intensywnie użytkowana przez całą rodzinę:)
 Niestety upodobał ją sobie również Tofi, który pod naszą nieobecność wyleguje się na niej, o czym świadczą znajdowane resztki sierści, dlatego musimy rozkładać koce, jak wychodzimy rano do pracy.






Ustawienie narożnika  w tym właśnie miejscu jest optymalne, bo jak napisałam wyżej, nie zajmuje aż tak dużo miejsca i wtapia się w pokój:) Nie jest dosunięty do samej ściany, bo w rogu postawiłam lampę, ale marzy mi się tam pod ścianą jeszcze jakaś mini konsolka, czy stolik, na którym można będzie odłożyć kubek, książkę, czy telefon. 
Ewidentnie brakuje tam takiego mebla, jestem w trakcie poszukiwań:)

 
 
 






****
Mam nadzieję, że i po dłuższym czasie będę zadowolona z zakupu, może macie jakieś doświadczenia z tym narożnikiem, będę wdzięczna za podzielenie się:)
Ja od rana siedziałam w kuchni, najpierw śniadanie, obiad, potem ciasto a teraz jeszcze ryż zapiekany z jabłkami...:) 
 
 Uciekam pod koc, bo u nas dzisiaj za oknem najgorsza jesień w pigułce.
 Pozdrawiam Was ciepło!

poniedziałek, 16 października 2017

Emaliowana brytfanka



Witam Was ciepło w ten piękny, słoneczny poniedziałek:)
Oby taka pogoda trwała jak najdłużej, przynajmniej w stolicy jest dziś pięknie :)

Dzisiaj znowu post kuchenny.
Od jakiegoś czasu zaczęłam więcej gotować i zwracać uwagę na to, co jemy.
Nie jest to jakaś radykalna rewolucja, nie oszalałam na punkcie zdrowego żywienia, nie stoję dzień w dzień przy garach:) ale po prostu czuję się lepiej, jak sama coś ugotuję z dobrych produktów.
Nie są to żadne wykwintne dania, najczęściej proste, szybkie jedzenie, ale za to świeże, ciepłe i smaczne.

Moim odkryciem ułatwiającym prowadzenie naszej garkuchni:) jest emaliowana brytfanna, którą zamówiłam razem z emaliowanymi garnkami (pisałam o nich tutaj).

Brytfanna to również naczynie z fabryki Silesia Rybnik i co tu dużo gadać - jest naczyniem CUDOWNYM. Głównie dlatego, że jedzenie robi się w niej samo.
Wystarczy wrzucić mięso, warzywa, ziemniaki, ryż, cokolwiek, wstawić do piekarnika i tak naprawdę zapomnieć...:)

Upieczone w brytfannie jedzenie jest soczyste, równo upieczone i naprawdę smaczne.




Na stronie Silesii Rybnik dostępne są 3 rozmiary brytfanek, ja wybrałam ten największy i chyba trochę przesadziłam... :) Nawet jak na naszą piątkę, wypełnienie brytfanny o średnicy 42 cm to nie lada wyzwanie. Myślę, że spokojnie na potrzeby rodziny 2+2 wystarczyłaby ta najmniejsza o średnicy 30 cm.



Przy okazji chciałabym podać Wam naprawdę prosty przepis na smaczne danie z brytfanki:
  • Udziec z indyka w całości doprawiamy przyprawami, które lubimy, jeśli mamy czas, możemy zamarynować i zostawić na kilka godzin.
  • Dno brytfanki smarujemy olejem i podlewamy szklanką bulionu.
  • Układamy mięso.
  • Mięso obkładamy warzywami - ja często korzystam z mrożonek warzywnych, ale oczywiści możemy ułożyć pokrojone śwież warzywa - marchewka, cebula, brokuły, fasolka szparagowa, kalafior...
  • Dodajemy pokrojone na pół ziemniaki.
  • Warzywa lekko mieszamy z olejem i bulionem.
  • Wszystko oprószamy przyprawami (rozmaryn, tymianek, majeranek), na wierzch dajemy ząbki czosnku.
Brytfankę zamykamy i wstawiamy do piekarnika na ok. pół godziny w temperaturze ok. 170-180 stopni. Po 30 minutach zwiększamy temperaturę do ok. 200 stopni i pieczemy dalej jeszcze ok. 1 godzinę.

Polecam, super danie, które robi się samo:)
A np. upieczony udziec z indyka jest bardzo smaczny również na drugi dzień, na zimno.





****
Przy okazji zapodaję migawki mojej ulubionej kuchennej półki:) Jej zakup i powieszenie w tym miejscu, to był strzał w 10-kę... Raz, że ładna, dwa, że praktyczna;) 
A tak w ogóle, to myślę o lekkim liftingu i unowocześnieniu naszej kuchni, ale na razie to faza planów i obmyślań. Chciałabym niewielkim kosztem ją odświeżyć i zwiększyć jej funkcjonalność.
Ale to za jakiś czas...:)









I taka nasza kuchenna codzienność..:)



****
A tak poza tematem kuchennym, to w sobotę posadziłam na działce ponad 60 cebulek kwiatowych, licząc na to, że wiosną będę miała kolorowo na działce...



Niestety obawiam się, że nici z tego będą, bo na naszych działkach szaleją dziki, które przechodzą na działki z sąsiedniego lasku i z okolic Jeziorka Czerniakowskiego... Taki oto widok zastałam na naszej działce...
Może znacie jakieś skuteczne i bezpieczne sposoby na odstraszenie dzików? 




Pozdrawiam serdecznie!

poniedziałek, 2 października 2017

Jesienny balkon


Witam Was serdecznie! 
Piękny, słoneczny weekend za nami i wczoraj zabrałam się w końcu za porządek na balkonie. 
Balkon ostatnio zaniedbałam mocno, ale pogoda też nie sprzyjała porządkom i korzystaniu, chociażby z małą kawą na chwilę. 
Część kwiatów uschła, część zgniła, zrobiłam więc porządek z doniczkami, powylewałam z nich wodę, pomyłam i schowałam. Umyłam też deski na podłodze i na płotku, nie jakoś bardzo dokładnie, ale widać różnicę...:) Umyłam też parapety i stolik. 
Niestety w przyszłym roku czeka mnie gruntowne odnowienie podłogi, szlifierka pójdzie w ruch, ale to za kilka miesięcy...

A póki co kilka migawek jesiennego balkonu, z wrzosami jako jedyną dekoracją. 
To już chyba była ostatnia moja kawka na balkonie w tym roku, w słońcu było przyjemnie, ale jak tylko schowało się za drzewa, trzeba była uciekać do domu...
Za oknem mamy jeszcze zielono, ale liście już żółkną i opadają, to już ostatnie takie letnie widoki. Lubię takie niedzielne popołudnia, kiedy na wysprzątanym minibalkonie mogę sobie posiedzieć z książką czy gazetą.












O książce naszej Asi z Green Canoe na pewno słyszeliście, wiem, że wiele z Was jest już po lekturze, ja jeszcze w trakcie ;)





Mój książę Tofi - wykąpany i wyczesany po porannym bieganiu z Pawłem nad Wisłą :)



Uciekam szykować śniadaniówki na jutro...
Pozdrawiam Was ciepło!