Witam Was serdecznie!
Wspominałam ostatnio, że moja córka dopominała się liftingu swojego pokoju. Wymarzyła jej się toaletka z prawdziwego zdarzenia, jak to typowej 14-latce...:) Pamiętam, że sama marzyłam o takim mebelku mając naście lat, gdzie mogłabym poustawiać różne kosmetyczne akcesoria.
Nie trzeba mnie trzeba długo namawiać do tego typu działań, lubię takie szybkie akcje, szczególnie przy współudziale mojego dziecka:) Wcześniej Weronika miała w pokoju regał, na którym tak naprawdę wykorzystywała jedną półkę, reszta to były nasze książki, drukarka i inne duperele. Drugi taki sam regał stał u chłopaków.
Postanowiłam regały sprzedać i środki ze sprzedaży przeznaczyć na toaletkę i nowy, bardziej praktyczny regał do chłopaków, którzy nie potrzebują stylizowanego. Regały sprzedałam w 2 dni, trafiły do przemiłej Pani, a z Ikei przyjechała do nas toaletka Malm i regał Billy.
Przestawiłyśmy też biurko Weroniki na przeciwną ścianę i dzięki temu pokój optycznie się powiększył, bo biurko jest niejako schowane na ścianie z drzwiami.
Sama toaletka jest zgrabna, wąska, nie zajmuje dużo miejsca, no i ma szeroką szufladę, w której można pochować wszystkie akcesoria, kosmetyki, gumki, opaski itp., więc cały bajzel jest schowany, co było dla mnie kluczowe.
Weronice marzy się jeszcze do kompletu lustro z żarówkami, takie
profesjonalne, ale jak zobaczyłam ceny takich luster w necie, to padłam.
Dlatego też lustra profesjonalnego na razie nie ma, ale mam pomysł i
projekt na nie, a w wykonaniu poproszę o pomoc mojego nieocenionego w
tym temacie teścia...:)
Z tego co się zorientowałam, całą
"elektrykę", czyli żarówki z oprawkami i okablowaniem można kupić na
allegro za parę złotych, reszta to praca własna.
Póki co na kracie (również z allegro) wisi małe lusterko, a sama krata ma bardziej walor "dekoracyjny" niż praktyczny, ale Weronika ją lubi i wykorzystuje do przywieszania różnych drobiazgów.
Muszę jeszcze pomyśleć o jakiejś szarej, praktycznej narzucie na to łóżko, takiej, która nie będzie się ślizgała i ściągała. Jest duży wybór szarych kocy, ale z narzutami trudniej.
Generalnie zostałyśmy przy spokojnej kolorystyce, w której chyba obie czujemy się najlepiej - biel, szarość z odrobiną pastelowego różu, mięty i błękitu.
W wakacje w pokoju wprowadziłyśmy elementy tzw. stylu urban jungle (
pokazywałam tutaj), ale to, co podoba nam się na zdjęciu, nie zawsze pasuje nam w realu, stąd też po krótkim romansie z zasłonami w liście i paprotkami, wróciłyśmy, na życzenie córki, do klasycznej bieli i pasteli.
Powtórzę się już pewnie po raz n-ty, ale białe ściany i meble to najlepsza baza do różnych wnętrzarskich eksperymentów:)
Za drzwiami, po drugiej stronie pokoju jest zabudowany Komandor, co prawda mało estetyczny, ale praktyczny i pojemny.
Ech, chciałabym taki pokoik tylko dla siebie...:)
Pozdrawiam Was ciepło!