Leżak na balkonie już dawno chodził mi po głowie.
Wiem, wiem, szaleństwo biorąc pod uwagę jego metraż...:)
Ale na żadnym siedzisku czy krześle nie posiedzi się dłużej i nie da się powylegiwać z książką, czy winkiem :)
W końcu w jakimś markecie w ręce wpadł mi zwykły rozkładany leżak i postanowiłam wypróbować, czy uda się go jakoś wcisnąć. Ostatecznie leżak mógł wylądować na działce, tam również się przyda w razie czego.
Okazało się, że leżak się mieści - na szerokość na styk, a nawet można go niemal całkowicie rozłożyć i wygodnie się ułożyć.
Leżak niestety ma beznadziejną poduszkę, ale zależało mi na białym, a takie były tylko z taką cienką poduszką, z pseudoplażowym okropnym wzorem. Generalnie temat wzornictwa jeśli chodzi o meble balkonowe i tarasowe, to temat-rzeka. Niestety najczęściej są jakieś pstrokate, w brązowo-żółte słoneczniki albo inne wściekłe kwiecia, masakra...
Nie rozumiem, czy tak ciężko jest wykorzystać ładne, estetyczne pastelowe lub wakacyjne tkaniny?
Producent takich poduszek zrobiłby furorę we wnętrzarskim świecie :)
Zwykłe pasy biało-kolorowe są 100 razy lepsze od tej wszędobylskiej pstrokacizny.
Dlatego też póki co leżak ma dodatkowe przykrycie w postaci gwiazdkowego koca, ale dzięki temu o wiele przyjemniej się na nim wypoczywa.
Z kwiatami balkonowymi, jak widać, w tym roku nie zaszalałam, ale planuję obsadzić go jeszcze po powrocie z Kołobrzegu. Bo jutro wybywam na kilka dni nad morze z Weroniką, jej koleżanką i Dominikiem:) Dziewczyny zostają u babci:)
Zatem życzcie mi przynajmniej słońca, bo na upały w Kołobrzegu nie liczę:)
Pozdrawiam serdecznie!