Cześć Dziewczyny! Dzisiaj o małym spontanicznym wnętrzarskim szaleństwie, czyli o białej drewnianej lamperii w przedpokoju :) Generalnie drewno, to moja miłość, uwielbiam drewniane meble, dodatki, podłogi. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się białe drewno na ścianach i właściwie mogłabym mieć całe mieszkanie w tzw. boazerii, oczywiście białej:) Dziwią mnie zawsze pytania na różnych forach, portalach wnętrzarskich, co zrobić z boazerią w kuchni, w przedpokoju... Oczywiście zostawić i pomalować na biało, ewentualnie skrócić do połowy ściany. Moim marzeniem jest nawet łazienka z białą boazerią....ech... :)
Częściowo moje marzenie o białych deskach na ścianie zrealizowałam rok temu w kuchni, na ścianie przy której stoi stół, realizację całego przedsięwzięcia pokazywałam w TYM poście. Rozwiązanie bardzo się sprawdziło i sprawdza nadal, bo ściana brudzi się nadal tak samo, ale łatwo ją teraz wyczyścić.
Z tych kuchennych prac zostało mi kilka desek, które przeleżały rok w piwnicy. Wpadłam na nie ostatnio i zaczęłam się zastanawiać, gdzie je wykorzystać, żeby już nie zawalały piwnicy. Drugim w kolejności miejscem, które brudzi się u nas najbardziej, jest ściana w przedpokoju, przy wejściu do kuchni i łazienki, co zapewne wynika z takiego, a nie innego ułożenia ciągu komunikacyjnego. Ściana w tym miejscu, szczególnie na wysokości rąk dzieci, była, delikatnie mówiąc, lekko ubrudzona, a ile można wycierać ją ścierką.
Policzyłam więc ilość desek i okazało się, że jest ich a k u r a t, łącznie z 3 zapasowymi deskami już pomalowanymi na biało.
Nieoceniona okazała się pomoc mojego męża, bo piły tarczowej nie odważę się tknąć:) Nasz przedpokój wyglądał niemal jak warsztat stolarski
Deski mocowałam, podobnie jak w kuchni, klejem na gorąco. Samo położenie zajmuje chwilę, ale jeśli trafi się na ścianę z gniazdkiem, to trzeba trochę podłubać, tutaj też nieoceniona była pomoc Pawła, który wyrzynarką pięknie wyciął otwór na gniazdko.
Boazeria w naturalnym odcieniu wygląda nieciekawie i staroświecko...
...ale wystarczy trochę białej farby i jest piękna :)
Ściana jest jeszcze nieskończona, muszę wymienić gniazdko na białe oraz zaakrylować wszelkie nierówności i szpary, bo deski, które wykorzystałam, to były te najgorsze z ubytkami, które pozostały po kładzeniu boazerii w kuchni. Muszę pomyśleć też nad zagospodarowaniem ramek i ich ułożeniem nad deskami. Brakuje mi też kątownika do wykończenia na rogu, który na razie wygląda tak
Bardzo podoba mi się połączenie drewnianych desek z białą wikliną i żałuję, że nie mamy w przedpokoju miejsca na ustawienie wiklinowego fotela.
Dojrzewam też powoli do tematu dużej szafy w przedpokoju, w miejscu lustra i komody. Obawiam się jednak, że przedpokój mocno się zmniejszy i zaciemni, nie wiem też, jak ewentualnie rozwiązać kwestię murka oddzielającego pokój od przedpokoju-rozwalić, domurować, zostawić jak jest...?. Mieścimy się co prawda jakoś, ale nie ma co ukrywać-duża pojemna biała szafa po sufit przydałaby się...
Póki co cieszę się jasnym, słonecznym przedpokojem :)
Miłego dnia Dziewczyny, pozdrawiam Was serdecznie!
I przypominam o trwającym candy z poprzedniego posta, sądząc po ilości komentarzy (ponad 200!!!), słoiki z rurką przypadły Wam do gustu:)