Strony

niedziela, 25 września 2016

Na Wyspie Inspiracji


Witajcie Dziewczyny, dzisiaj garść jesiennych fotek, które napstrykałam do internetowego Magazynu Wyspa Inspiracji. 
Kasia, z bloga o tej samej nazwie - Wyspa Inspiracji, zaprosiła mnie kilka tygodni temu do jesiennego wydania jej magazynu. W wolnych chwilach łapałam więc za aparat i pstrykałam. 
Zapraszam serdecznie!

Kliknij w zdjęcie
http://issuu.com/kasiajaneta3/docs/magazynwyspainspiracji_jesien2016.c?e=23941710/39035954






















środa, 14 września 2016

Lifting wiklinowego kufra


Dzień dobry! Dzisiaj o szybkiej metamorfozie starego wiklinowego kufra, który kilka lat temu nabyłam na starociach w Kołobrzegu za jakieś 10-15 zł. Kufer służył nam chyba już we wszystkich pomieszczeniach - i w salonie, i w dziecięcych i na balkonie. I właśnie ostatnie kilka tygodni na balkonie mocno go wyeksploatowało. Wiosną wystawiłam kufer na balkon i pochowałam w nim różne doniczki i wazony, ale tegoroczne deszczowe lato sprawiło, że tak się podniszczył i wybarwił, że chciałam go po prostu wyrzucić. Ostatecznie postanowiłam go jednak reanimować, bo jest duży, pojemny i można w nim pochować wiele drobiazgów. 



Miałam przemalować go na biało, ale akurat biała farba mi się skończyła:) Przypomniałam sobie za to o delikatnej, szarej kredowej farbie Amazona... Okazała się idealna - i kolorystycznie i jeśli chodzi o pokrycie. Mam wrażenie, że ta farba jest lekko "chropowata", a przez to ma dobrą przyczepność. Po kilkunastu minutach kufer był już jasnoszary:)



Bardzo podobają mi się kufry, kosze z domalowanymi liczbami i napisami. Chciałam kupić jakieś litery z szablonem, ale że była niedziela po południu, a ja jestem niecierpliwym cżłowiekiem jeśli chodzi o takie działania, postanowiłam sama zrobić sobie szablony. Wydrukowałam duże liczby (padło na 1976-najlepszy rocznik:) ), wycięłam je i pędzelkiem i białą plakatówką Dominika namalowałam na koszu.



Białe napisy na jaśniutkim tle są trochę mało widoczne, ale mi to nie przeszkadza. Chociaż napis hampton chyba poprawię, bo jakoś z daleka mi nie leży. Kufer w tym miejscu skrywa wszystkie psie gadżety, kocyki, smycz, szczotkę:)





A na lustrze drewniana plażowa tabliczka, tegoroczna pamiątka z Kołobrzegu ;)



W czasie skręcania szafy położyłam sznurkowy dywan w przedpokoju i okazało się, że wygląda tu całkiem ok. Zrobiło się przytulniej, a dywan zakrył pomarańczowy dekor na środku podłogi, który średnio mi pasuje kolorystycznie. 






Pozdrawiam i miłego dnia!

niedziela, 11 września 2016

Szafa w salonie




Witam Was ciepło. Dzisiaj długo wyczekiwany post o szafie w salonie. 
Tak jak pisałam poprzednio, od jakiegoś czasu męczyło mnie to, że po prostu przestaliśmy się mieścić z rzeczami. Sukcesywnie wynoszę z domu niepotrzebne dodatki i ubrania, za małe oddaję dalej, te dla Dominika po Mikołaju czekają w piwnicy. 
Ale co tu gadać, przy pięciu lokatorach miejsca na przechowywanie jest zawsze za mało. Bo to i pościel i ręczniki, a to rzeczy na basen, buty i kaski narciarskie albo stosy kabli w mężowskiej szufladzie...:) 
Chciałam, żeby wszystko w końcu miało swoje miejsce i każdy miał swoje rzeczy w swoim pokoju. Myśl o dużej szafie w pokoju, który- przypominam-pełni u nas rolę tzw. salonu, jadalni i sypialni, chodziła mi już od jakiegoś czasu. Bałam się oczywiście zagracenia wielkim wysokim meblem. Ale któregoś dnia decyzja zapadła-dosyć z regałami, koszyczkami, pierdółkami, które zajmują miejsce, może i lekko wyglądają, ale nic praktycznie nie mieszczą. 
Z wyborem raczej nie miałam problemu, padło na Ikea-ze względu na szybkość realizacji, wzornictwo i możliwość dopasowania wnętrza szafy do swoich potrzeb. Najpierw szafa miała mieć 1,5 m szerokości, ale ostatecznie stanęło na 2 m i wysokości 236 cm, czyli niemal pod sufit. Moja część, to głównie wieszaki i 4 koszyki plus moja ulubiona półka na biżu:), Paweł chciał połowę z półkami, połowę z wieszakami. 


Zanim szafa stanęła, oczywiście w domu był sajgon. Tak naprawdę z pokoju zniknął tylko widoczny na zdjęciu poniżej regał, który rozkręcony czeka w piwnicy na swój czas:)



Szafa, wbrew moim obawom, nie zagraciła mocno pokoju. Oczywiście zabrała trochę miejsca, ale przez to, że stoi na ścianie, która nie rzuca się w oczy, nie przeszkadza aż tak bardzo.

 




 Oswajam się powoli z nowym widokiem na salon, na nowo musiałam rozplanować ścianę nad sofą, do dokupienia mam jeszcze kilka ramek, którymi chcę symetrycznie uzupełnić ścianę.

















****
A poza tym nasz Canon EOS 300 D, który służył nam, a właściwie głównie mi, ponad 12 lat, odmówił posłuszeństwa. Naprawa okazuje się nieopłacalna, czeka mnie więc zakup nowej lustrzanki. Także niestety dzisiaj i w najbliższym czasie będę Was raczyć mało estetycznymi zdjęciami z tzw. małpki.

No i oczywiście rozpoczął się rok szkolny... Dla mnie to chyba najbardziej zamieszany i najtrudniejszy miesiąc w roku. Nie będę tu narzekać i pisać, że moja doba powinna mieć jakieś 30 godzin, że ciągle jestem w niedoczasie, że lekcje, śniadaniówki, zebrania szkolne, zajęcia pozalekcyjne, a w pracy projekty,konferencje i młyn... 
Nie narzekam, bo mam zdrowe dzieci i fajną, chociaż czasami męczącą pracę...
Żałuję tylko, że ostatnio brak mi czasu i sił na to, co lubię najbardziej, czyli blogowanie i  dzielenie się z Wami ujęciami z naszego M.

Aaa, zapomniałam - częściej jestem ostatnio na Instagramie, zapraszam TUTAJ.

Pozdrawiam Was ciepło!