Strony

sobota, 29 sierpnia 2020

Kuchenny żyrandol

Witajcie!

Doczekaliśmy się w końcu w naszym nowym M ostatniego żyrandola:)

Brakowało nam górnego pojedynczego oświetlenia w kuchni. Wiedziałam, jaka to ma być lampa, co mi się podoba, znalazłam taką w jednym ze sklepów internetowych i zamówiłam. Po upływie terminu na dostawę, lampa jednak nie przyszła, po wielu mailach i próbach kontaktu telefonicznego okazało się, ze żyrandol obecnie nie jest dostępny i będzie dopiero we wrześniu...

Zaczęłam więc szukać dalej tej samej lampy i udało się:)

Niestety lampa jest dość wysoka i musieliśmy trochę pogłówkować nad jej montażem i zdemontować górną część, żeby maksymalnie ją skrócić, bo Paweł z Mikołajem zahaczali głowami o kryształki:)

Oprócz tej pojedynczej lampy mamy nad blatem przy oknie dwie lampy "calineczki", jak to nazwała moja córka, a także oświetlenie podszafkowe i w szafkach. 

Lampy przy oknie są w innym stylu, ale chciałam, żeby ten główny środkowy żyrandol, który widać z pokoju, był bardziej efektowny i nawiązywał stylem do żyrandola w salonie, też metalowego, kutego.

W kuchni do docięcia zostały jeszcze boczne listwy przy lodówce, czekam, aż mąż złapie wenę i jakąś piłę, żeby to dokończyć:)

Szukam też jakiejś półki na ścianę przy wejściu po lewej stronie, najbardziej pasowałaby mi ta z Ikei, którą mieliśmy w starej kuchni, ale jest za szeroka.

 

 

 

 

 

 

 

Już jakiś czas temu kupiłam na bazarku w sklepie 1001 drobiazgów taką ciekawą doniczkę. Jest metalowa i ma ładny dekor. W ogóle ten sklep, to moje odkrycie sprzed kilku lat, mieści się na bazarku na rogu Al. Lotników i Puławskiej, wcześniej Pani miała tam "wszystko po 5 z", ale rozszerzyła asortyment i można tam trafić na cudeńka po normalnych cenach, np. miała tam ostatnio takie modne ostatnio głowy-doniczki, czy przecierane ceramiczne karczochy:)

****

Dzisiaj miałam też takie przemyślenia odnośnie urządzania się w nowym domu, czy mieszkaniu, że nie wyobrażam sobie urządzenia i dopieszczenia wszystkiego od razu, od ręki. Widzę po naszej rodzinie, że musieliśmy pomieszkać w nowym M kilka miesięcy, żeby wiedzieć, co się sprawdza, czego brakuje, co trzeba zmienić, albo zmodyfikować. Czasami jest to zwykłe przestawienie mebli, a czasami trzeba z czegoś zrezygnować, albo coś dokupić. 

Po tych kilku miesiącach dojrzałam do dobierania dodatków, widzę np., że nasz przedpokój  jest poprawny, ale nie do końca przytulny i z pazurem, tak jak bym chciała, albo, że w salonie ściany straszą pustką i muszę je wypełnić ramkami czy obrazami. Ale też wiem, że nie ma co się spieszyć, obmyślanie i szukanie dodatków, dopieszczanie kątów, to tak naprawdę najprzyjemniejsza część:)


Pozdrawiam Was serdecznie z mojego pustawego jeszcze salonu:)

 

 

 

czwartek, 20 sierpnia 2020

Taras starszej pani

 

 

Witam Was ciepło!

Poprzedni tydzień spędziliśmy wyjazdowo, w Kołobrzegu, u mojej mamy. 

Pomimo tego, ze z Pawłem pracowaliśmy zdalnie, zawsze to jakaś odmiana, zmiana miejsca, oderwanie dzieci od komputerów...:) 

Wyjazd był dobrym pomysłem, tym bardziej, że pogodę mieliśmy jak na zamówienie - nie padało, było słonecznie i ciepło, niemal upalnie, co w Kołobrzegu jest rzadkością...

Omijaliśmy szerokim łukiem główną plażę przy molo czy w porcie, chodziliśmy na zachodnią plażę, gdzie ludzi było mniej, a wystarczyło odejść 30, 400 metrów od zejścia i można było się poczuć niemal jak na bezludnej wyspie:) 

Zdjęcia z kołobzreskiej plaży znajdziecie pod koniec posta:)

 

****

Dzisiaj chciałam Wam pokazać migawki z balkonu, a właściwie tarasu mojej mamy. Planowałam go Wam pokazać już w maju, gdy byliśmy poprzednio, ale nie zdążyłam zrobić zdjęć.

Gdy byliśmy w maju rozłożyliśmy mamie na tarasie biały namiot, białe meble z technoratanu mama  już miała, przy namiocie dowiesiłyśmy białe firanki. Resztę klimatu zrobiły kwiaty.

To taras starszej Pani, więc sama pewnie dodatki i kolorystykę wybrałabym ciut inną, ale i tak jest przyjemnie i ładnie:)

Taras jest od południa, ale zaraz za płotem jest park z ogromnymi drzewami, więc słońce jest, ale krótko. Ustawienie namiotu na tarasie było strzałem w dziesiątkę, bo zacienia taras w najgorsze słońce, ale jednocześnie przepuszcza światło. Oczywiście na zimę będzie zdemontowany.

Uprzedzając pytanie o poduszki-są chowane na noc do jadalni, z której jest wyjście na taras:)

Zapraszam:)








 

 




****










niedziela, 9 sierpnia 2020

Stara waga kuchenna

Witam Was ciepło!

Ładnych kilka lat temu kupiłam na starociach taką żeliwną starą wagę. Pamiętam, że pojechałam wtedy na rynek w Kołobrzegu rowerem i wiozłam ją do domu w koszyku z przodu:) Kosztowała coś koło 60 zł, no żal było nie brać:)

Wagę kupiłam z myślą o kuchennym parapecie, zawsze podobały mi się takie aranżacje ze starą wagą w roli głównej. Eksponowałam na niej kwiaty, zioła, miskę z warzywami czy owocami. 

Po jakimś czasie, kiedy zaczęło nam brakować miejsca nawet w kuchni, waga odeszła w zapomnienie i kurzyła się gdzieś wysoko na szafkach kuchennych. Miałam ją nawet sprzedać lub oddać w dobre ręce, ale zupełnie o niej zapomniałam.  Dopiero podczas przeprowadzki, kiedy opróżnialiśmy stare mieszkanie, przypomniała o sobie:) Ucieszyłam się bardzo, bo już widziałam dla niej miejsce w naszej nowej kuchni. 

Wiedziałam też, że wcześniej czy później pomaluję ją na biało. Czarna w sumie też była ok, ale co biel, to biel:)

Spędziłam nad nią dwa popołudnia na balkonie machając pędzlem we wszystkich zakamarkach. Aż sąsiadka z balkonu obok stwierdziła, że ja to mam zacięcie do tego malowania:)

Ale było warto, waga w nowej kuchni jest taką wisienką na torcie:)








                                                                                     ****

A mu jutro jedziemy na kilka dni do Kołobrzegu właśnie wykorzystać ładną pogodę. 

Może uda mi się odwiedzić rynkowe starocie, no i oczywiście legendarną chińską hurtownię:)


Pozdrawiam serdecznie!