Witajcie Siostry,
znowu będę się powtarzać, ale znowu odpłynęłam z naszego blogowego świata. Przez ostatnie kilkanaście dni nie miałam totalnie czasu na żadne poczynania związane z Mieszkaniem. Ledwo co udaje mi się ogarnąć dom na bieżąco, na dekorowanie, robienie zdjęć, pisanie, podczytywanie Waszych blogów nie starczało mi już ostatnio doby...
Za to miniony weekend spędziłam tak jak lubię, w ogrodzie teściów z papierem ściernym i białą farbą:) Bardzo brakowało mi ostatnio po prostu bycia na świeżym powietrzu. W pracy większość dnia spędzam w klimatyzowanym biurowcu, potem w dusznym autobusie, tudzież tramwaju. W biegu odbieram dzieci, czego nie można nazwać dotlenianiem się, i ściągam do domu, w którym ciągle jest coś do zrobienia. Znacie to...? :)
Dlatego całą sobotę i niedzielę dotlenialiśmy się w ogrodzie - dzieci wybiegały się, i to dosłownie:)
Ja natomiast zabrałam się za drewnianą dechę, którą przytargałam również z Kołobrzegu z piwnicy rodziców.
Wiem, wiem, na pierwszy rzut oka wygląda jak ...nagrobek...albo jak tablica na 10 przykazań...:) Ale to lite drewno z fajnie wyciętym zaokrągleniem. Nie miałam na nią pomysłu, dlatego odleżała swoje w bagażniku w samochodzie. Decha wymagała odświeżenia, co też uczyniłam:)
Na na rynku w Ostrołęce kupiłam metalowy świecznik- motyl za całe 7 zł ze szklanymi witrażykami. Trochę białej farby się znalazło, więc motyl i decha od razu poszły pod pędzel.
Chyba coś ze mną nie tak, ale muszę przyznać, że uwielbiam taką robotę i wszelkie szlifowania, malowania ogromnie mnie relaksują:) Szczególnie jeśli można takie prace robić na świeżym powietrzu, a nie np. w blokowej kuchni...:)
No i efekt - powstał kwietnik, dekoracja na balkon lub do domu - jak kto woli:)
***
Udało mi się również trochę obfotografować dzieci - głównie Dominika, który wyjątkowo ochoczo współpracował pokazując swojego guza na czole:)
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w tzw. polu na szybką sesję zdjęciową:)
A jutro starszyzna, czyli Weronika i Mikołaj jadą z Pawłem pod namiot na Mazury. W planach mają tygodniowy pobyt, ale zobaczymy, czy pogoda dopisze. Ja zostaję sama z Dominikiem, liczę więc na złapanie oddechu:) jeśli wiecie, o czym mówię...:)
Pozdrawiam Was serdecznie:)
ale ciekawie wykorzystałaś tą deseczkę. w życiu nie wpadłabym na taki pomysł:) pięknie
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Super pomysł z ta deseczką. \Chyba muszę zajrzeć do mojej piwnicy, możę i ja znajde tam jakieś zaniedbane skarby, godne odnowienia! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńwiemy wiemy - wspaniałe zdjecia, dzieciaki cudne :)
OdpowiedzUsuńciekawa deseczka i jak napisałaś przypominała mi nagrobek ;d ale już nie :)) jest pięknie :)) wspaniałe zdjęcie z dziećmi :) Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com
OdpowiedzUsuńFajnie Wam wyszła ta "szybka sesja zdjęciowa" ;) Kwietnik wygląda rewelacyjnie, ja nie wpadłabym na tak ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńBaaaaardzo sympatyczny weekend mieliscie!! No i pracowity bo kwietniczek wymodziłaś super!!!
OdpowiedzUsuńCzasami warto odczekać i pomysł na deseczkę trafiony w dziesiątkę. Świetny efekt motyla!!! Łap oddech, ja czasami lubię tak pobyć prawie sama. Bez męża, z maluszkiem. Czas tylko dla Was dwojga. Świetna sprawa.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem o czym mówisz Joasiu ;-)... Dzisiaj również "oddelegowałam" na tydzień dwójkę z trójki Dzieciaczków. Zostałam z prawie rocznym Kubusiem. Byliśmy na spacerze, nigdzie się nie spieszyłam (Mąż odwoził Dzieciaki), później była wspólna kąpiel, i troszkę przytulania na dobranoc. Super sprawa!! A jutro zabieram się za dom ;-). Może też zrealizuję się artystycznie i coś namaluję, a może zacznę jakiś haft richelieu... Czas zapewne pokaże ;-) Pozdrawiam gorąco!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDzień dobry kochana :)
OdpowiedzUsuńNa wstępie to muszę ale koniecznie muszę napisać - dzieciaki masz cudne a szczególnie Dominik :)Fotki w łanach zbóż - no ekstra po prostu - a córcia to chyba do mamy podobna? pomysł Superncki z tym wieszakiem na kwiaty - pozdrawiam serdecznie Ania
Sesja zdjęciowa w łanie zboża nader udana :)
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio mam tyle zajęć, że wszelkie projekty artystyczne "siadły", ale że pół składu właśnie wyjechało na dwa tygodnie, to może wreszcie się coś uda zrobić. Pozdrowionka!
Znam to, mimo, że mam tylko jedno dziecko to i tak dzień wypełniony po brzegi. Mieszkam w domku wiec zajęć mam pełno w nim i poza. I też lubię zabrać sobie do rodziców na "ranczo" papier scierny i oszlifowac co nie co :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sesja zdjęciowa rewelacyjna;)
OdpowiedzUsuńWykorzystanie deseczki cudowne, świetny kwietnik powstał, podziwiam;))
Pozdrawiam cieplutko
Pięknie, wszystko: dzieci, deseczka, ogród :-)
OdpowiedzUsuńRozumiem taką formę odstresowania, ja mam ogródek i szydełko ;-)
Masz rację Joasiu ,że najlepiej się wypoczywa,pracuje w ogrodzie,po prostu oderwać się od blokowisk.Wiem co masz na myśli codzienne zawirowanie ,opieka nad dziećmi,domem itp.
OdpowiedzUsuńZdjęcia prześliczne,super ,że się odezwałaś bo jestem Twoją "fanką":)
znam to znam, z dwójką dzieci a jednak ciągle jest coś do roboty.
OdpowiedzUsuńTeraz dzieci pojechały z rodzicami na wieś , ja w lipcu pracuję, ale powiem Ci ( w tajemnicy), ze teraz czuję się jak na urlopie, nie gotuję, wracam z pracy i mam "wolną chatę"
Układam w czeluściach szaf, trochę dłubię na szydełku, luz blues
Świetna deseczka Ci wyszła, pozdrawiam serdecznie z Trzeciego pieterka.
Głowa rozbita i uśmiech na twarzy. Tak potrafią tylko dzieci! Decha bardzo mi się podoba. Szukam podobnej pod wieszak. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZakochalam sie w tym motylku. Powiedz czy to byl tylko jeden egzemplarz czy moze jest jakas szansa na wiecej????
OdpowiedzUsuńŚwietna deseczka!! tez mam kilka i czekają na wenę :D
OdpowiedzUsuńFajnie wykombinowałaś z deseczką :) Z hasania i malowania wszyscy wrócili szczęśliwi :)))
OdpowiedzUsuńJak zaczęłaś pisać o tej deseczce od razu zżerała mnie ciekawość co z niej wykombinujesz. Bardzo zgrabnie wyszedł ten kwietniczek. A co oddechu wiem dokładnie i jestem przerażona tą gonitwą po W-wawie po jedne dziecko, drugie i trzecie i jeszcze zero weekendowych wypadów do Kołobrzegu :(
OdpowiedzUsuńPrzystanek na sesję właściwy, bo fotki udane.
ale piękne zdjecia Joasiu!!!! kolejny raz udowodniłaś, ze zdolna z Ciebie babeczka :*
OdpowiedzUsuńmasz super pomysły a Twoja rodzinka cudnie szczęśliwa!!! :)
Zdziwiłam się pierwszym zdjęciem deski, ale dałaś radę,pomysł przedni.Zawsze najważniejszy jest efekt końcowy, zazdroszczę. Fajnie że w końcu będziesz miała chwilkę dla siebie i dla swojego bloga bo ja przez te 2 tygodnie sprawdzałam prawie codziennie co tam w Twoim mieszkanku a tu cisza. Pozdrawiam Cię gorąco.
OdpowiedzUsuńm3moluchy.blogspot.com
Rany, nie mogę się oderwać od Twojego bloga... zaczarowało mnie to Twoje mieszkanko, jest przepiękne! Nie mogę się odkleić od zdjęć :)
OdpowiedzUsuńNapewno będę zaglądać tu do Ciebie, bo jest cudownie inspirująco! :)
pozdrawiam!
Żelikowska
Ładnie ci wyszedł ten świecznik. Zdjęcia w zbożu - cudowne!
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Dzięki motylkowi decha nabrała lekkości. Oglądam zdjęcia Twoich szczęśliwych dzieci i buzia sama mi się śmieje:) to w zbożu z Dominikiem cudne!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia,a motyl na tej desce wyszedł rewelacyjnie,pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMotyl powinien byc zawieszony na srodku deseczki, a na pewno wyzej niz jest.Calosc dobrze by sie prezentowala,np.zawieszona na scianie.Niewielkiej,zeby kwietnik nie zginal na duzej powierzchni.
OdpowiedzUsuńOptymistycznie, rodzinnie u Ciebie i kolorowo, aż buzia sama się uśmiecha na widok radosnych zdjęć:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki babki za wszystkie komentarze:)Kwietnik póki co został w piwnicy, muszę znaleźć dla niego odpowiednie miejsce, najprawdopodobniej będzie to pergola na balkonie.
OdpowiedzUsuńAszka, Aga, Fuerto-sam na sam z jednym dzieckiem, to dla mnie również jak urlop:)
butterfly-motylka wygrzebałam na rynku na starociach, był jeden jedyny...
betiszko, Żelikowska -ślicznie Wam dziękuję:)
molucho-cieszę się, że tak często mnie odwiedzasz, mam nadzieję się poprawić w pisaniu postów...:)
Anonimowy-motyl na potrzeby zdjęcia został tylko dostawiony do deski, będzie przybity lub przyklejony na środku deski, tak jak napisałaś:)
Pozdrawiam:)
dzieciaki sa przeslodkie!a tablica-super!masz niesamowite pomysly, z niczego potrafisz zrobic cudo. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń