Witam Was serdecznie. Dzisiaj ponownie balkonowy post, ale po prostu muszę Wam pokazać moją nową - starą balkonową podłogę:)
Białe balkony, tarasy i werandy urzekały mnie zawsze i zawsze mój wzrok przyciągały płoty, pergole i meble balkonowo-ogrodowe w tym kolorze.
Dwa lata temu zrealizowałam plan obudowania balkonu drewnianymi sztachetami, oczywiście w jedynym słusznym kolorze, które zastąpiły wiklinową matę, a na podłodze zamiast sztucznej zielonej trawy pojawiły się drewniane podesty.
Wszystkie wersje balkonu możecie zobaczyć tutaj.
Jednak nasz balkon nie jest zadaszony, a klimat mamy jaki mamy, więc po dwóch latach sztachety się podniszczyły, podesty spłowiały i zrobiły się brzydkie. Kilka tygodni temu pod biały pędzel poszło więc ogrodzenie, a w ostatni weekend podłoga.
Muszę powiedzieć, że biała podłoga mnie oczarowała. Jest czyściutko, jasno, a biel jest idealnym tłem dla zielonych i pastelowych roślin. Wiem, wiem, to wszystko mało praktyczne, pewnie czeka mnie coroczne odnawianie balkonu, ale jeśli chodzi o poczynania dekoratorskie, to czasami warto zaszaleć, spełnić marzenia i wybrać coś mniej praktycznego, a po prostu ładniejszego:) Moim marzeniem jest biała podłoga w całym mieszkaniu... ech, może kiedyś...;)
Sztachety i podłogę malowałam jedną z najtańszych farb dostępnych w markecie budowlanym, nie miałam czasu na jeżdżenie i szukanie profesjonalnych farb. To Śnieżka emalia olejno-ftalowa do drewna i metalu, biały połysk. Farba długo schnie i daje lekko błyszczącą powłokę, ale mam nadzieję, że przez to bardziej trwałą.
Pod pędzel poszły też metalowe brzydkie parapety i ściana pod parapetami, która była żółtawo-brudna...
Teraz tylko pozostało nam cieszyć się odnowionym balkonem:)
Pozdrawiam ciepło!