niedziela, 29 maja 2016

Majowe spotkania



Ech, witajcie Dziewczyny! Tak sobie myślę, że jednak blogowanie wciąga... Mimo braku czasu, wiecznego młynu, obowiązków, mam zawsze ochotę do Was wrócić i podzielić się tym, co dla mnie ważne. Pod poprzednim postem w komentarzu jedna z moich Czytelniczek- Beata (pozdrawiam Cię serdecznie Beato H.) napisała: "...Tu piękna inspiracja, tu porada, tu pies, tu dzieci. Osobiste wspomnienie, coś z życia (...) Urzekły mnie te kiecki czekające na uroczystość na drzwiach szafy:) (...) Te tapety, malowanie, przeróbki I ogródek i dzieci i ten psiak z jak przypuszczam wiecznie upapranymi kudłatymi łapkami:)(...)".

Ale takie jest właśnie nasze życie, pomiędzy biegającymi dziećmi, brudnym psem gubiącym sierść, czy stertą ubrań zatrzymuję oko na wazonie z kwiatami w oknie, czy na jakimś słonecznym kadrze pokoju. Takie miłe dla oka migawki mobilizują do działania, chce się ogarnąć chatę, umyć okna, poskładać ubrania, coś przemalować, poprzestawiać, a potem popstrykać fotki ku pamięci:)

****
W ubiegłą niedzielę mój starszy syn przystąpił do pierwszej komunii świętej. W całym tym wirze przygotowań i ilości spraw pierwsza spowiedź i sama uroczystość były dla mnie dużym przeżyciem rodzicielskim. Za nami też biały tydzień, wizyta mojej mamy i dzień matki. Dzisiejszy post, to taki miks tego wszystkiego:)



W komunijny poranek...:)






w dzień matki:)


Moje prezenty - laurka, kwiatek, filiżanka z masy solnej i zaproszenie do kina od córki:) Wybrałyśmy się we trzy z Werą i moją mamą na film-nomen omen pt. "Dzień matki" :)


 i na koniec akcent wnętrzarski-migawki balkonu, truskawki ze śmietaną i sezon na moje ulubione piwonie














wtorek, 17 maja 2016

Majowe święto



 Witajcie Dziewczyny! Wpadam tylko na chwilę z działkowymi weekendowymi migawkami. Jak zwykle w biegu, ale ten tydzień jest dla nas wyjątkowy, bo w najbliższą niedzielę mój starszy syn przystąpi do I Komunii. Kto przeżył taką uroczystość i przygotowania, wie, jak to jest...
Zaproszenia dla gości już dawno rozdane, alba wisi na wieszaku od tygodnia, nasze sukienki również:) Teraz zostały tylko próby w kościele i pierwsza spowiedź w sobotę:) 
Co do przyjęcia po komunii-w TYM styczniowym poście pisałam o pomyśle przyjęcia na działce. Część z was pisała, że super pomysł, część odradzała ze względu na pogodę. Ostatecznie zwyciężył zdrowy rozsądek i chyba dobrze, bo pogoda jak wiecie nie rozpieszcza nas ostatnio, chociaż w niedzielę ma być już podobno ciepło.Ostatecznie przyjęcie organizujemy w zaprzyjaźnionym lokalu pod Warszawą, dzięki czemu nie mam na głowie wszystkich spraw z tym związanych i całą sobotę i niedzielny poranek będziemy mogli poświęcić Mikusiowi:)





Przygotowania do komunii uświadomiły mi, jak szybko mija czas. Niedawno (czyt.4 lata temu...) komunię miała Weronika, Mikołaj miał wtedy 5 lat, Dominik prawie 2 i jeździł jeszcze w wózku:) 
4 lata, to dawno i niedawno... 4 lata temu na komunii Weroniki był jeszcze mój tata, pełen sił, przy kości, wesoły, a my wszyscy szczęśliwi, że spotkała się cała rodzina... 
A w piątek przyjeżdża już moja mama, ciesze się, bo namówiłam ją na dłuższy pobyt.







****
A dziś, jak już pisałam, mało wnętrzarski post i zanudzę Was znowu działkowymi fotami. W tym roku muszę powiedzieć, że moja działka może czuć się dopieszczona:) Każdą chwilę na działce poświęcam na doprowadzenie jej do stanu świetności, a że zakamarków do ogarnięcia jest dużo, nie wiem, czy skończę przed jesienią:) Postanowiłam w tym sezonie zagospodarować miejsca wzdłuż ogrodzenia, przekopać miejsca na kwiaty, tam gdzie trzeba dosadzić nową trawę. Małymi kroczkami wychodzę na prostą, ale jeszcze długa droga przede mną:) Posadziłam już kwitnące dalie, mam jeszcze tulipany i powoli inne kwiaty zaczynają rozkwitać.







Niestety mam jeszcze i takie zakątki do ogarnięcia....:)
Hmmmm, jak się za to zabrać...


Ale jak się już zabiorę, to będzie tak...:)


Pięknie odbił mi też bluszcz posadzony przy płocie w dość słonecznym miejscu. Cieszę się, bo spisałam go już na straty, a tu taka niespodzianka

Pomidory też już posadzone w tzw. foliaku:)

a także fasolka żółta i zielona

Zaraz zakwitnie mi lawenda, którą posadziłam kilka tygodni temu




Otworzyłam też sezon werandowy:) Ale taki widok mam nadzieję będzie niedługo i w końcu doczekam się , siłą sprawczą mojego męża, werandy z prawdziwego zdarzenia:))



A na koniec zagadka, co zbudowały moje dzieci?

No jak to co? Budę dla Tofiego...:)





Pozdrawiam Was ciepło! Trzymajcie kciuki za pogodę w niedzielę:)