niedziela, 31 maja 2015

Mały biały balkon


 

Witam Was serdecznie. Za mną mega pracowita niedziela, którą postanowiłam poświęcić na prace balkonowe. Ciągle brak mi czasu na wszystko, od poniedziałku do piątku praca i powrót po południu oraz obowiązki domowe, nie dają szans na rozpoczęcie grubszych robót. Wczoraj z chłopkami spędziliśmy cały dzień na działce, również pracowicie, a dziś - piękne słońce, wiatr - idealnie, żeby pomalować balkon. Pomalowałam więc - balustrady, drewniany płot, pergolę oraz metalowe wstrętne parapety, na które nie mogłam patrzeć. Pod pędzel trafiły też drewniane podłużne donice oraz donice terakotowe, które wczoraj kupiłam do róży i szałwii.
Płot po 2 latach wymagał odnowienia, chciałam mieć znowu piękne białe sztachety jak na początku tutaj i tutaj. Różnice widać gołym okiem. Do pomalowania zostały mi jeszcze tylko drewniane podesty na podłodze, ale z tym, to już mam nadzieję, dam sobie radę w jedno popołudnie:)
Malowanie balkonu oznaczało demolkę w całym domu, niestety takie prace w niewielkim M4 to ogromne wyzwanie logistyczne i organizacyjne...Po wszystkim efekt wynagrodził mi całodzienną harówkę, jest biało, czyściutko, przyjemnie. Aż z tego wszystkiego przestawiłam z powrotem sofę na przeciwną do okna ścianę, żeby siedzieć i podziwiać...;)

Z niecierpliwością czekam na kolejny weekend, który zaczyna się już w czwartek:)
Miłego tygodnia dziewczyny!























poniedziałek, 25 maja 2015

Mała biała weranda


Dzisiaj zanudzę Was działkowym postem. Witajcie:) Po szalonym zeszłym tygodniu w pracy, w weekend z przyjemnością oddałam się pracy na działce. To miejsce ma coś magicznego w sobie, można powiedzieć...Nawet jak w tygodniu często jestem zmęczona, nie chce mi się ruszać z domu po pracy, bo jeszcze to czy tamto do zrobienia, ale mimo wszystko przyjadę tutaj, to szczerze odpoczywam i nigdy nie żałuję nawet minuty spędzonej na tej naszej Sielance:) Działkę traktuję z przymrużeniem oka - jak mam ochotę na poskubanie chwastów, to poskubię, a jak chcę poleżeć na hamaku, to poleżę i nic innego nie zrobię:) Nie mam ambicji bycia profesjonalną ogrodniczką, nie znam się na uprawie kwiatów, warzyw, drzew...wiem tylko, że działka ma mi sprawiać przyjemność, a nie być przykrym obowiązkiem. Dlatego m.in. nie chcę sadzić za dużo, żeby nie uwiązać się koniecznością podlewania, pielęgnowania, plewienia, bo nie mam po prostu na to czasu. Ale jest niezmiernie miłym uczuciem poleżeć na własnym kawałku trawnika, czy też posiedzieć na białej ławeczce na białej werandzie:) 

I taką werandę sobie stworzyłam w ostatni weekend. Z doskoku, jak deszcz nie padał, zamontowaliśmy z Pawłem zeszłoroczne białe pergole przy wejściu do działkowego domku. W tamtym roku ta niższa pergola zamontowana była pionowo, możecie zobaczyć to tutaj. W tym roku postanowiłam nie zasłaniać sobie widoku na zielone łąki i ustawić ją w poziomie. Nie montowaliśmy też w tym roku daszku. 
Sezon działkowy tak naprawdę dopiero się rozkręca, jakoś powoli, chyba głównie ze względu na pogodę. Na werandzie stanęła zeszłoroczna ławka i stolik zrobione przez mojego teścia. Moją zmorą jest podłoga, a właściwie jej brak, ale to grubsza robota i zobaczymy na czym w końcu stanie projekt pt. działkowy domek:), czy stawiamy nowy, czy adaptujemy ten stary...
W roli głównego stołu na trawniku - stół hand made z palet. Bardzo go lubię, szczególnie ten szary, wypłowiały odcień drewna. Do tego zwykła pelargonie na środku i niczego więcej nie trzeba:) A w tle biegające dzieciaki i pies:)

Miłego oglądania:)















Takiego widoku z ławeczki szkoda zasłaniać