Witam Was serdecznie. Za mną mega pracowita niedziela, którą postanowiłam poświęcić na prace balkonowe. Ciągle brak mi czasu na wszystko, od poniedziałku do piątku praca i powrót po południu oraz obowiązki domowe, nie dają szans na rozpoczęcie grubszych robót. Wczoraj z chłopkami spędziliśmy cały dzień na działce, również pracowicie, a dziś - piękne słońce, wiatr - idealnie, żeby pomalować balkon. Pomalowałam więc - balustrady, drewniany płot, pergolę oraz metalowe wstrętne parapety, na które nie mogłam patrzeć. Pod pędzel trafiły też drewniane podłużne donice oraz donice terakotowe, które wczoraj kupiłam do róży i szałwii.
Płot po 2 latach wymagał odnowienia, chciałam mieć znowu piękne białe sztachety jak na początku tutaj i tutaj. Różnice widać gołym okiem. Do pomalowania zostały mi jeszcze tylko drewniane podesty na podłodze, ale z tym, to już mam nadzieję, dam sobie radę w jedno popołudnie:)
Malowanie balkonu oznaczało demolkę w całym domu, niestety takie prace w niewielkim M4 to ogromne wyzwanie logistyczne i organizacyjne...Po wszystkim efekt wynagrodził mi całodzienną harówkę, jest biało, czyściutko, przyjemnie. Aż z tego wszystkiego przestawiłam z powrotem sofę na przeciwną do okna ścianę, żeby siedzieć i podziwiać...;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny weekend, który zaczyna się już w czwartek:)
Miłego tygodnia dziewczyny!