Hmmm, wczoraj uraczyłam Was pięknymi wiosennymi ujęciami, a dziś... no cóż - pokażę codzienność ... Pierwsze dni po zmianie czasu z zimowego na letni są dla mnie masakryczne, chodzę nieprzytomna, rano nie mogę podnieść, po południu padam... Całą sobotę poświęciłam na wysprzątanie naszych kątów, umyłam okna, wywietrzyłam i zmieniłam pościele, odkurzyłam wszystkie kąty, czyli typowe przedświąteczne porządki. Dziś wróciłam do domu i zastałam to, co poniżej.
Wiele razy pytacie mnie w mailach, komentarzach, jak to możliwe, że u mnie zawsze jest tak czysto, ładnie, posprzątane, jak ja to robię... Otóż nie zawsze tak u nas jest i taka jest niestety codzienność.
Po powrocie z jednego etatu wracam do domu na drugi, gdzie czekają porozrzucane w przedpokoju i łazience ubrania, skotłowana na łóżkach, dopiero co świeżo zmieniana pościel, sterty kubków, misek i talerzy we wszystkich pomieszczeniach, śmieci, które ktoś zapomniał wynieść, brudny odcisk dłoni na odnawianej kilka miesięcy wcześniej ścianie, siuśki psa w przedpokoju, skórka po bananie i pusta rolka po papierze toaletowym na bieliźniarce (skąd ona się tu wzięła...?), okruchy na stole, brudna patelnia po porannej jajecznicy i ... mogłabym tak w nieskończoność....
Na dodatek okazuje się, że muszę powtórzyć z córką na sprawdzian z polskiego tematy oboczne i oboczności (co to były te oboczności...???), a syn musi zrobić do szkoły na jutro kwiatka z zielonej tektury, której nie mamy w domu.... Znacie to...?;)
Wystarczy jednak piękne serce na powitanie od mojego przedszkolaka, który mówi "Mamo, to dla ciebie narysowałem" i ten drugi etat nie straszny:)
A bałagan, talerze, niewyrzucone śmieci przy dobrej organizacji można łatwo ogarnąć:)
****
Dziewczyny, pomęczę Was jeszcze konkursem Kobieta z Pasją, który trwa do jutra
Głosować można TUTAJ do końca jutrzejszego dnia.
Za wszystkie głosy - wielkie DZIĘKUJĘ!
Asiu! Całkiem jak u mnie!!!!! Buziaki kochana!!!!
OdpowiedzUsuńZnam to doskonale!
OdpowiedzUsuńNo i wszystko się wydało:) Brawo za odwagę i pokazanie innym, że to normalne:) Jeszcze tylko brakuje deszczu, jak na śląskiej ziemi, aby okna były uwalone:) Trzymaj się, matko Polko z siatami:) Na dwóch etatach:) Zawsze w krytycznych momentach przypomnij sobie, jak Ty tych bałaganiarzy kochasz:)
OdpowiedzUsuńKochana jak ja Cię rozumiem. U mnie to samo.Czasami zdarza się, że dzieci wyjadą do dziadków i mam takie plany czego to nie zrobię, a w sumie niewiele z tego wychodzi. Chodzę po domu i nic mi nie wychodzi, więc już lepiej jak są i bałaganią. Po takiej laurce z sercem na pewno złość Ci szybko mija.
OdpowiedzUsuńKochana jak ja Cię rozumiem. U mnie to samo.Czasami zdarza się, że dzieci wyjadą do dziadków i mam takie plany czego to nie zrobię, a w sumie niewiele z tego wychodzi. Chodzę po domu i nic mi nie wychodzi, więc już lepiej jak są i bałaganią. Po takiej laurce z sercem na pewno złość Ci szybko mija.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? U Ciebie też tak jest ? Dziękuję Ci , teraz czuję sie zupełnie inaczej. Dotychczas myślałam, że jestem sama a jednak jest ktoś kto ma tak jak ja...Wiem co czujesz i jestem z Tobą:))))
OdpowiedzUsuń...hahaha!
OdpowiedzUsuńNie bierz sobie do głowy kochana, bo u mnie wygląda obecnie jeszcze gorzej! Na codzień jest bardzo podobnie. Chylę czoła jednak przed Tobą, bo nie każda blogerka pokazałaby takie zdjęcia u siebie. A dlczego zresztą i nie?
Bo każda blogerka przecież chce (na wyścigi) pokazać się z jak najlepszej strony! Szczena mi często jednak opada jak czytam (czasami!) co niektóre posty "super mam", "super gospodyń gomowych"... Jak to one sobie radzą i nie potrafią na przykład zrozumieć - jak to? nie prasujesz ubrań?!!! Jestem ciekawa czy r e a l n i e u tych pań jest tak wszystko cacy...
Serdeczności................ :)
Zupełnie jak u mnie.. ;)
OdpowiedzUsuńEch,ot codzienna rzeczywistość ;p Ale takie serducho dostać i od razu serce mięknie :))
OdpowiedzUsuńDobrze czasem zobaczyć bałagan bliźniego:) Zdecydowanie poprawia sie humor na myśl, że to nie tylko u mnie tak:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńAsiu, jak ja Cię kocham za ten wpis! Wiesz, że przy mojej trójce jest jeszcze gorzej! Jaki one potrafią zrobić bałagan w ciągu zaledwie kilku minut, to byś nie uwierzyła! Ręce opadają aż do piwnicy. Szczerze mówiąc nie wiem jak one to robią, ale magiczne rolki po papierze też znajduję w różnych zaskakujących miejscach. :)
OdpowiedzUsuńAsieńko, jak dla mnie i tak jesteś idealna, że to ogarniasz!
całuski Ci ślę najserdeczniejsze
Jak dobrze wiedzie c, ze nie jestem sama :D moja sobota wyglądała niemal identycznie jak Twoja a dziś w domu sajgon :((((
OdpowiedzUsuńNo i jak tu Cię nie lubić, ot wszędzie tak samo, skrzecząca codzienność no i Cie zmartwię z wiekiem (dzieci i męża) będzie tylko gorzej... :)))) choćbyś sobie gardło zdarła do cna od gadania, że trzeba po sobie i tam inne takie tralalala ... ;))
OdpowiedzUsuńuściski!
Jak to gorzej? Uleńko nie strasz!
Usuńa normalnie, mam już duże dzieci, i po tylu latach gadania, dawania przykładu, uczenia pitolenia, chrzanienia... dalej bajzel robią... ;)))
UsuńPowiem Ci, że mimo bałaganu, od razu widać, że to i tak piękny dom... No bo co z tego, że skórka od banana leży, ale gdzie leży?! W doborowym towarzystwie, które przyciąga moją uwagę bardziej niż ten świętej pamięci banan :) A przy dzieciach tak czasem bywa. :) Mój trzylatek jak buduje miasto, to całe mieszkanie musi znosić dzielnie tą deweloperkę, ale jakoś dajemy radę ;) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na aranżacje świątecznego stołu! :)
OdpowiedzUsuńI u nás je to stejné....
OdpowiedzUsuńJana
Takie serce jest tego warte;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, codzienność nie zawsze jest idealna. Każda z nas to zna doskonale. Ale to narysowane serduszko na pewno wszystko wynagradza. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Iza
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńYaşasın anneler...:)
OdpowiedzUsuńTo i ja sie wpisuje do grona mam i zon zdesperowanych... gdzie balagan z kazdego kata patrzy...i na nic gadanie bla bla bla. Podnies, wyrzuc, pozbieraj.... bla bla bla
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze gdzie nas nie ma :)
OdpowiedzUsuńAle i tak u Ciebie jest pięknie!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAsiu, moja kochana mama powtarzała ,że dom to nie muzeum.Znam to bo jak moje dzieciaki były małe to myślałam że nigdy nie "wyjdę "z worków na trampki,plecaków rzuconych na środku przedpokoju ,kolorowego papieru,kleju,farbek itd.Ciesz się bowiem to okres przejściowy i ma swój urok.A jak popatrzysz gdzie leży skórka po bananie i pusta rolka po papierze toaletowym to widać ,że to dom z klimatem.Marylka
OdpowiedzUsuńAsiu,od razu mi lepiej:)Bo i u Ciebie czasami nie jest idealnie:)))Ale to właśnie jest piękne.Wiesz czemu?Bo to dom w którym żyje szczęśliwa rodzina!!!Od razu to widać na zdjęciach.Buziaki!!!
OdpowiedzUsuńZnam to bardzo dobrze :). W sobotę mieszkanie pięknie posprzątane, a już w niedziele bałagan. Jak to się dzieje ;). Ale rzeczywiście widać za to, że mieszka tu szczęśliwa rodzina :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Fakt nie zawsze jest w domu czysto, choć staramy się usilnie, ale taki nieład jest elementem codzienności. Przyznam, że czasem ciężko z nim walczyć, gdy wracam zmęczona po pracy, gdy siedziałam jeszcze w nadgodzinach...
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś pokazał prawdziwy dom, gdzie mieszkają prawdziwi ludzie. Brawo za odwagę :) Asiu, jak ja się cieszę, że jesteś :))
OdpowiedzUsuńU mnie jest podobnie, tylko o tyle gorzej, że nie mam dzieci ani męża więc skąd się bierze mój bałagan?? Chyba sama trochę mu pomagam. W piątek nie poznaję swojego mieszkania :) Ale w sobotę wieczorem siedzę w pięknie posprzątanym M :))
Ściskam mocno :)
Magda
Czytam od baaaardzo dawna, a komentarz zostawiam dziś, po ty by Ci podziękować właśnie za tą rzeczywistość. Przeglądając blogi wnętrzarskie można rzeczywiście wpaść w kompleksy, chociaż wiem, teoretycznie, że to tylko tak pięknie do zdjęcia to jednak gdzieś z tyłu głowy taki obraz zostaje, że u innych zawsze czysto zawsze ładnie. Gdzieś tam ciągle podświadomie siebie ganiłam za ten codzienny rozgardiasz, czasem po prostu bałagan, myślałam bo przecież " u innych jest ciągle czysto" no cóż okazuje się, że to były moje złudzenia. Więc jeszcze raz dzięki za ten zwykły, ale jakze przynajmniej mi potrzebny post o normalności w domu, i poproszę o taki od czasu do czasu tak dla zdrowia psychicznego :-)
OdpowiedzUsuńKochane blogerki. Ja już swoje dzieci wychowałam - trójkę. Teraz mieszkam sama i mam całe garście wnuków. W ubiegły piątek miałam posprzątane mieszkanie. W sobotę rano 7-letnia wnuczka była u mnie, zrobiła wielkanocne dekoracje, potem dostarczona dwójkę ośmiolatka i trzylatka. Mieszkanie powoli zmieniało się w rumowisko. Ale jeszcze w dzień pojawiła się malutka i słodziutka roczna gwiazdka, no i wtedy trzeba było wszystkiego pilnować, a zatem wnuki i dekoracje i zabawki, by coś nie zostało zjedzone. A już w niedzielę była rodzina na obiedzie. No i tu było apogeum, Zabawa w chowanego. Ja już za bardzo nie zwracałam uwagi, usiadłam w gwiazdeczką na dywanie i bawiłam się zabawkami. Ale jak wszyscy poszli, mieszkanie trzypokojowe znów posmutniało, wyciszyło się.
OdpowiedzUsuńNie było mi żal porządku, wszyscy bawiliśmy się dobrze. Pozdrowienia dla wszystkich - Zakochana babcia Grażynka
"Kocham Cię" za ten wpis :) bo już się miałam za nie idealną panią domu.Że tylko mój Tobi potrafi sobie posiusiać jak mnie nie ma, że tylko u mnie nie zawsze naczynia w zmywarce itd. Bo dom to nie muzeum .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło
Mój ulubiony post!!! - taki prawdziwy :)
OdpowiedzUsuńO i to rozumiem. Teraz nasze domy praktycznie się nie różnią ;))
OdpowiedzUsuńPokazujesz nieład a ja i tak zachwycam się piękną lampką na jednym ze zdjęć :)
OdpowiedzUsuńHa, ha, normalny dom, normalna rodzina!!!!
OdpowiedzUsuńA wiesz to bardzo... pocieszające co piszesz i pokazujesz bo już myślałam że to tylko u mnie coś tam ciągle leży nie na swoim miejscu a blogowe koleżanki to takie perfekcjonistki :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńtzn z jednej strony mi kamien z serca spadl, bo nieraz mysle ze to tylko u mnie tak wyglada jak wracam z pracy, ok uspokoilas mnie, szkoda tylko ze tak wyglada po tym jak robilas wiosenne porzadki, ale jak lezy takie serduszko na stole to wiesz dla kogo i dlaczego masz dwa etaty i od razu idzie wszystko latwiej, nie ma lepszej zaplaty jak serduszka od dzieci:) i nie ma nic cudowniejszego jak dzieci nawet jak robia balagan :)
OdpowiedzUsuńbardzo ladnie u ciebie, mimo balaganu ktory na pewno szybciuko usunelas :)
pozdrawiam
regina
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za ten wpis!:))) Rzeczywiście można wpaść w kompleksy przeglądając różne blogi... Ja już nawet stwierdziłam, że nie będę zamieszczać zdjęć swojego domu, bo dzieci, bo ciągłe remonty, bo nie stać mnie na wiele piękności... Ale przecież sami wiele w nim stworzyliśmy i ma swój klimat! Dziękuję Ci za inspirację i otwarcie drzwi:))) A u Ciebie, nawet bałagan wygląda malowniczo:)))Poza tym, czy dom jest do wyglądania czy do mieszkania? Jeszcze raz DZIĘKUJĘ:)
OdpowiedzUsuńMuszę wyluzować, bo męczę moje dzieciaki, krzyczę i przypominam, pościel łóżko, powieś kurtkę, ubrania do kosza z brudną bielizną, załóż kapcie, odrób lekcje ! i tp. raz dizała, a raz nie. Miło jest zobaczyć, że to nie tylko u mnie nie jest perfekcyjnie, hi hi hi, dzięki Asiu !
OdpowiedzUsuńJoasiu!
OdpowiedzUsuńDom żyje!!! Jest ruch, jest gwarno, wesoło. Ja już dziecko mam dorosłe więc nie ma kto bałaganić....ale tęsknie za skotłowaną pościelą, kubkami na szafkach. I jak przyjeżdża raz na kilka tygodni z ogromną przyjemnością wszystko za nią sprzątam :)
A ja z nudów założyłam bloga :)
grey-home.blogspot.com
Zapraszam Patti
Oj znamy .. Piękny i prawdziwy post.
OdpowiedzUsuńPodglądam od dawna Twojego bloga, ale to właśnie pod tym wpisem robię mój pierwszy komentarz. Dziękuję Ci własnie za ten wpis. U mnie dokładnie jest tak samo jak przychodzę z pracy. Zawsze wieczorem staram się ogarnąć nieco dom tzn. włożyć brudne naczynia do zmywarki, pozbierać wszędzie walające się zabawki i ubrania dzieci, a gdy wracam po pracy co zastaję dokładnie takie właśnie obrazki. A myślałam, że u mnie tylko tak musi być. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAsiu, ja napisałam podobny post z baaaaardzo podobnymi zdjęciami, ale jeszcze go nie opublikowałam :)))
OdpowiedzUsuńNawet nie z braku odwagi, ale jakoś czasowo mi się nie wpasował :)
Też chciałam pokazać, że mój dom na co dzień wgląda trochę inaczej :)))
Zazwyczaj na zdjęciach pokazujemy pięknie, posprzątane wnętrza, bo przecież przyjemniej oglądać coś ładnego, ale nasze domy żyją i to intensywnie !! :)
Do syzyfowego drugiego etatu musimy się przyzwyczaić i go polubić, bo jak napisała Ula z czasem będzie chyba jeszcze gorzej :D
Pozdrawiam ciepło :)
Uwielbiam Cię za ten post. Dziękuję!! :)
OdpowiedzUsuńi moje klimaty u Ciebie - ręka na ścianie standard (mam w słoikach każdej farby do ścian po troszku i pędzelek w szafce pod zlewem i daję radę hihi) Pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuńjakże bliskie mi są Twoje spostrzeżenia Joasiu. Jakże znany widok łóżek i kuchennego blatu. :) ale to tylko dowód na to, że nasze domy to nie stylizowane ekspozycje mebli, a tętniące życiem, rodzinne gniazdka. :) życzę Ci dużo sił i cierpliwości na tym drugim etacie :)
OdpowiedzUsuńPzdr!
Uratowałaś spokój mojego sumienia! Ilekroć odwiedzam Twojego bloga zastanawiam się JAK TY TO ROBISZ??? Przecież ja też mam trójkę dzieci, kupiliśmy w tym samym czasie labradorka (wychodzi na dwór, goni wszystkie koty i zapomina po co tam poszedł więc postanawia co jakiś czas posiusiać się w domu). Do tego praca, ogarnięcie domu, ogródek... Ale siadamy przy stole, patrzę na te non stop paplające o czymś dzieci i całe zmęczenie mija (dziś przy śniadaniu moja trzy letnia córka stwierdziła że musi jeść k e t c h u p bo on... "odżywia jej skórę" ). Ilość nieidealnych podpisanych pod Twoim postem stanowczo poprawiła mi humor! :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
Normalnie mi ulżyło, bo myślałam, że tylko moja rodzinka jest tak "nieogarnięta" i że tylko ja jak wariat chodzę i sprzątam po niej :))) Brawa za odwagę!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi ulżyło, że nie jest u Ciebie tak idealnie. Ale za to tak po ludzku zwyczajnie (w dobrym sensie). Uff :) Wielokrotnie wracam do domu i marzę, aby mieć tak jak na tych zdjęciach z pięknych wnętrz. A okazuje się, że nie da się zawsze zachować porządku, jeżeli w domu żyją prawdziwi ludzie i zwierzaki i potrafią zadziałać w domu jak tornado :) Dziękuję Ci za ten post i zdjęcia :) Nikt na szczęście nie jest idealny :)
OdpowiedzUsuńBo mieszkanie służy do życia w nim, a nie mieszkania tylko :-) za to potem jak posprzątasz i usiadziesz przy dobrej kawce i gazetce wnętrzarskiej .... :-) U mnie wszędzie ślady małuch paluszków na szybach, kawałki niedojedzonego biszkopta pod poduchą kanapy schowane na potem, samochodziki w pralce....Ale to jest właśnie piękne :-) jak Dom tętni życiem. Co by nam bylo po sterylnym nowoczesnym i pustym wnętrzu bez ludzi, których kochamy i którzy bałaganią :-) Serdeczności :-) PS. W jakimś kabarecie było, ze mężczyźni rzucają na podłogę skarpetki, bo w ten sposób znaczą swój teren ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :) , pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOd razu mi lepiej. Asiu - taki post od czasu do czasu też jest potrzebny. Ja przy mojej trójce mam to samo. Wracam z pracy i widzę dokładnie takie same obrazki jak u Ciebie ;) Tylko chomik sika w trociny :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJola
Kocham Panią, Pani Joasiu!
OdpowiedzUsuńWczoraj cały dzień sprzątałam- próbuję sprzedać mieszkanie, chciałam zrobić fajne zdjęcia, a na 16 miałam umówionego "oglądacza". Po 6 godzinach padłam na twarz, ale szybko musiałam pobiec po dzieci do przedszkola. Były w domu zaledwie pół godziny, a wywróciły do góry nogami pokój własny( bo wszystkie klocki trzeba wysypać z pudła) i nasz salon ( "bo on tam się bawi, to ja tu będę sobie cichutko wycinać, nie będę ci przeszkadzać, mamusiu..."). Ręce opadają. Za to mam kwiatka z lego i nową wyklejankę na lodówkę. A potencjalny klient skomentował, że tak przytulnie.
Pozdrawiam, Ania
:-) czyli normalnie jak w każdym domu:-) Dom to nie apteka jak powida mój P.:-) i ma rację:-) Buziaki
OdpowiedzUsuńCo racja to racja :) musiałabym chyba wszystkich związać i wsadzić do garderoby żeby było czysto :))))
OdpowiedzUsuńświetny post !
Podobnie jak u mnie, jak człowiek zapracowany od rana do wieczora w pracy trudno o idealny porządeczek choć ja staram się nadrabiać zaległości w weekendy ale to nie zawsze jest możliwe.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz Joasiu jak bardzo dziękuję Ci za ten wpis ;-)))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że to powiem: Ale to cudnie! Już myślałam, że to ja jestem fleją i źle zorganizowaną osobą. Wychodzę z domu - czysto, wracam- bałagan SAM się zrobił... Bardzo dziękuję za ten wpis. Bo już myślałam, że u Ciebie i innych tak fajnych babeczkach bałagan nie występuje nigdy. Czyli i dla mnie jest nadzieja!! ;-)
OdpowiedzUsuńA najwięcej bałaganią dzieciaki. Jeśli ich nie przez weekend, to w domu czyściutko i nic nie chrzęści pod nogami ;)
Ten nieporządek wygląda tak jak zaplanowany i poukładany, że jak ja bym taki miała w domu to miałabym czyściuteńko:)
OdpowiedzUsuńGratuluję odwagi ;-) Powiedziałabym, że nie jest to "nieidealnie". To jest szczerze i PRAWDZIWIE. Nie chcesz wiedzieć co mam przy szóstce ;-) :-D
OdpowiedzUsuńWszyscy tylko piszą że mają taki sam bałagan a tylko jedna odważna Joasia miała odwagę go pokazać, szacunek:)
OdpowiedzUsuńHehe świetny post, ale się uśmiałam! Wiadomo, że do zdjęć wszyscy sprzątają. Marzy mi się, żeby moi domownicy chociaż umieli po sobie sprzątnąć, żebym to nie ja musiała ciągle pucować.
OdpowiedzUsuńPS. Skórka od banana i miska na parapecie najlepsze :-)
HAHAHAHAH :) w większości domów tak jest...tylko kto ma odwagę to pokazać...;))) ale dom to nie muzeum i musi być widać że żyje.... POZDRAWIAM! :)
OdpowiedzUsuńPani Asiu myślę że 80% Polaków ma nieład chociażby po poranku wynika to przede wszystkim z braku czasu, bo trzeba uszykować siebie do pracy, uszykować dzieci zrobić śniadanie , pranie itp i ja jako matka i żona też tak mam i mimo że pracuje na pół etatu to jednak przy małym dziecku nie da się mieć- jak to mówi mój ojciec "wylizane w domu" bo i tak malutki zaraz wysypie klocki albo ściągnie obrus ze stołu , ale jestem pełna uznania że pani jako jedna z bardziej znanych blogerek wnętrzarskich zdradziła nam kulisy prawdziwego życia :) Pozdrawiam i myślę że mogę już śmiało powiedzieć GRATULUJE tytułu Kobiety z pasją :) myślę że ta statuetka to już tylko formalność :) pozdrawiam :) Kasia
OdpowiedzUsuńHi hi hi! Czyli jednak wszystko u Was w normie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kochana to jest normalny dom ....Samo życie....Codzienność....Buziaki pa...
OdpowiedzUsuńJak miło popatrzeć na prawdziwe zdjęcia z życia wzięte :) Poprawiły mi niesamowicie humor. Lubię kiedy ktoś jest niekonwencjonalny i prawdziwy. I taki jest ten cały blog. Życzę powodzenia w konkursie, na pewno ma pani duże szanse!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
poprostu zycie :)
OdpowiedzUsuńzawsze powtarzam że dom to nie muzeum gdy goście wyrywają się ze zdejmowaniem butów
OdpowiedzUsuńa gdy chłopcy opaćkają się cali sokiem i pytają mama wypierzesz? odp. wypiorę;-)
pzdr dla wszystkich szczęścliwych pań domu i nie tylko:-))
hihi chyba każda z nas to zna z autopsji :)
OdpowiedzUsuńKażda z nas to zna, ale niestety to nasza wina :( Wymagamy dużo od siebie a od domowników nic. Przeszłam przez to i wiem co mówię. Teraz mam duże dzieci, ale parę lat temu wprowadziłam dyżury: tydzień Tomka, tydzień Magdy, tydzień taty i tydzień mamy ( każdy w danym tygodniu dba o zmywarkę, wynoszenie śmieci i wywieszanie prania) Każdy sprząta swój pokój. I jest sprawiedliwie :)) pozdrawiam i trzymam kciuki !
OdpowiedzUsuńJak ja Ci dziękuję Joasiu za ten wpis. Bo my zawsze takie wszystko posprzątane fotografujemy i u innych tez takie piękne fotki widzimy, że dobrze czasami wprost pokazać, ze w każdym domu sie po prostu mieszka, że jak się ma dzieci lub np. dużo dużych zwierząt, futrzastych na dodatek to walka o porządek jest naszą codziennością, którą rzadko pokazujemy. A tu proszę, pokazałaś że jesteś jak my, też tak masz. Dzięki ))) Biegnę do domu zmiatać tony sierści obsypanej z moich 30 kg piesełków
OdpowiedzUsuńO jo joj skąd ja to znam:) Dom do góry nogami, to codzienność. Ta codzienność jest ogarniana zazwyczaj moimi rękoma, gdyż moja elita domowa ciągle zapomina, co gdzie leży, co do czego itp:) Ale wystarczy takie słodkie, kolorowe serduszko od córek i całe zmęczenie mija:) Nie ma nic idealnego i może dobrze.
OdpowiedzUsuńJak miło zobaczyć ten bałagan u Ciebie, nie wpadam już w czarną rozpacz wchodząc do swojej kuchni ;) a swoją drogą to człowiek cieszy się, że kończy szkołę i wszystko ma już za sobą, może o tych wszystkich głupotach zapomnieć... a tu nic z tego, powtórka z rozrywki, bo dzieciaki przez to przechodzą. Aż mam gęsią skórkę na myśl o matmie :\
OdpowiedzUsuńNareszcie jakaś normalność ;-))
OdpowiedzUsuńTo serce bardzo mnie wzruszyło ;)
OdpowiedzUsuńAsiu, codzienność , normalność... Życie po prostu....buziaki kochana ....
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten post. Z całego serca.
OdpowiedzUsuńI pozdrawiam znad kocich siuśków ;-)
Podczytuję Asiu twojego bloga od bardzo dawna. Śledzę wasze życie jak Szpieg z Krainy Deszczowców, ale dopiero tym postem podbiłaś kompletnie moje serce. Masz mój głos, bo jesteś Kobietą z pasją! Już myślałam, że obojętność wobec psich siuśków na podłodze i inne okoliczności przyrody są tylko domeną moich domowników. Że tylko u mnie od rana trwa poligon a w kuchni notorycznie wybucha zmywarka. Skórki od bananów, odbite łapki i ślad piłki na ścianie a wszystko "przez przypadek". Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNie wierzę!!! A już myślałam, że bałagan to tylko u mnie a wszystkie dziewczyny nie pracują tylko sprzątają cały czas lub mają sprzątaczki od tego i chodzą do restauracji, żeby nie brudzić naczyń :P
OdpowiedzUsuńUkłony za ogarnianie bałaganu ;)
Znamy, znamy i pocieszę Cię też tak mamy:) zawsze mówię, że kobiety powinny mieć zgłoszony ten drugi etat:) i wszystko jest ok:) tylko .....czasami można "pójść w powietrze" Edyta.
OdpowiedzUsuńDzięki Ci za tego posta, bo już myślałam, że tylko ja chodzę po domu i cały czas sprzątam! ;) Najgorzej jest u mnie z kanapą - poduszki układam ze 20 razy dziennie ;p
OdpowiedzUsuńHaha no po prostu uwielbiam Cię za ten post!:))))) Jeszcze bardziej:) Pozdrawiam, Magda
OdpowiedzUsuńJejku, jak dobrze,że ktoś ma podobnie do mnie ;)
OdpowiedzUsuńTaaak, trzeba przyznać, że rodzina potrafi w bardzo krótkim czasie zrobić z mieszkania prawdziwe pobojowisko:) No i cóż zrobić - taki przywilej dzieciaków, żeby broić i robić z domu kipisz:) Swoją drogą u Ciebie tak ładnie w mieszkaniu, że nawet przy sajgonie wciąż świetnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńzaglądam często, komentuje sporadycznie a dziś napisze Ci -DZIĘKUJE za ten post, syzyfowa praca to nasz drugi etat ja mam tak ze stołem w salonie co uprzątnę to popołudniu go nie widać wszyscy domownicy coś zostawiają na nim.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję za ten wpis, szczególnie dziś kiedy mam dość, ciągle sprzątam i nie widać efektów, co jakiś czas mam serdecznie dość, tal jak dziś, pokrzepiłaś mnie Asiu tym wpisem, BARDZO DZIĘKUJĘ
OdpowiedzUsuńAch Asiu cudny wpis! U mnie jest aktualnie dużo gorzej i jakoś nie mogę się zebrać aby zacząć sprzatać. Dopiero co zdecydowałam w co ubiorę się na święta, wielki sukces. Zaraz musze biec do sklepu po jajka, bo baby wielkanocnej bez jaj to piec nie potrafię. Kurz fruwa, naczynia proszą o włożenie ich do zmywarki, do tego pies błaga o spacer. Och życie! Lecę, bo z niczym nie zdążę! Pięknych Świąt życzę!
OdpowiedzUsuńZdrowych Radosnych Rodzinnych Świat :-)!
OdpowiedzUsuńtego mi brakowało:) normalności:) podniosło mnie to na duchu bo przed chwilą tak u mnie mieszkanie wyglądało:) ale już posprzątałam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakże miło, normalnie nie sterylnie:) :)
OdpowiedzUsuńMatko jedyno, jakież to swojskie i znajome. cudownie jest zaprawdę oglądać takie twoje wnętrza, bo to oznacza, że nie nie jestem straszna i leniwa, że wszędzie tak jest, przy dzieciach zwłaszcza, i że takie mamy właśnie wnętrza, dopóki ich nie posprzątamy :) U mnie porządek jest na góra 1 dzień a u Ciebie?
OdpowiedzUsuńO raju... Sooooo true...;)
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy wpis
OdpowiedzUsuń