poniedziałek, 18 stycznia 2021

Łazienka ciągle nieskończona

 

Witajcie!

Na prośby wielu z Was pokazuję dzisiaj naszą łazienkę, niestety nadal jeszcze nieskończoną...

Ostani raz pokazywałam ją chyba w lutym, kiedy kończyliśmy remont...

Kończyliśmy remont, potem przyszła pandemia, czekaliśmy na przeprowadzkę, później wykańczaliśmy inne rzeczy, typu listwy przypodłogowe, czy szafy w przedpokoju...

W łazience na koniec remontu zabrakło tak naprawdę - tylko i aż - szafki łazienkowej, którą docelowo miał nam zrobić stolarz od szaf w przedpokoju... 

"Tymczasowo" więc, czytaj - na ładnych kilka miesięcy, mieliśmy umywalkę osadzoną w starej szafce kuchennej... Straciliśmy jakoś zapał do tej łazienki po wszystkich remontowych bojach, a kiedy okazało się, że stolarz nie będzie nam jednak robił tej szafki, tylko mój domowy inżynier, wszystkie pomiary, zamówienie blatu, płyt, frontów spadło na naszą głowę... Jak już wszystko mieliśmy obmierzone i rozrysowane, to okazało się, że czas oczekiwania na różne elementy, to od 3 tygodni do 3 miesięcy...

Osobno kupiliśmy blat (surowy, do zaolejowania w Leroy Merlin), na który czekaliśmy najkrócej, bo 3 tygodnie. Blat trzeba było wyciąć na umywalkę, czego dokonał Paweł piłą w naszym przedpokoju... Wyobrażacie sobie wycinanie litego drewnianego blatu w blokowym przedpokoju...

Osobno zamówiliśmy w necie zawiasy i prowadnice, osobno płyty na boki szuflad (czas oczekiwania ok. 1 miesiąca), a od początku listopada czekamy na fronty, które miały być gotowe w połowie stycznia, a dotrą do nas pod koniec miesiąca (mam nadzieję).

Samo osadzenie blatu było już dużym postępem i zmianą na plus, bo w końcu łazienka jako tako zaczęła wyglądać. Ale czekam z niecierpliwością na fronty, bo nadal jest "remontowo" i wiem, że fronty, które zakryją pralkę i szuflady będą kropką nad i. Zamówiliśmy też od razu fronty do szafki nad WC (widać ją na dalszych zdjęciach). Marzyła mi się tam pusta przestrzeń, np. na jakieś lustro, czy obraz, ale ta szafka jest bardzo pojemna, skrywa całą naszą domową chemię i inne łazienkowe drobiazgi, a jak wiadomo szafek nigdy dość, dlatego zostaje, ale wymienione będą w niej fronty.

Jak wspomniałam-wszystko pod blatem będzie zasłonięte-będą drzwiczki do pralko-suszarki oraz do 3 szuflad. Ta ostania na samym dole będzie pełniła rolę kosza na pranie. Oprócz niej będą 2 niższe szuflady u góry.

 

Fronty zamówiłam we Frontach skandynawskich.

Wybrałam prosty model - biały Lund, żeby nie przedobrzyć.

Tak te fronty wyglądają w aranżacji kuchennej

Blat kupiliśmy w Leroy Merlin, był surowy, olejowałam go dwukrotnie, ale chyba zrobię to jeszcze dla pewności trzeci raz. Miałam dzięki temu możliwość przetestowania olejowania blatu:) Przyda się za jakiś czas do olejowania blatu kuchennego;)

Bardzo jestem zadowolona z wyboru, drewno fajnie ociepliło tę biel i szarość płytek, użytkujemy go już kilka tygodni i na razie jest ok, chociaż oczywiście trzeba uważać i wycierać go na bieżąco.







 
Od mojej mamy dostałam taki stoliczek, który odcieniem drewna idealnie pasuje do blatu. Postawiłam go na razie w łazience na ręczniki, bo brakuje mi jakiegoś pomysłu, gdzie je trzymać. To są ręczniki do bieżącego użytku, nie zapasowe. Myślałam o jakiejś wąskiej drabince, która nie zajmowałaby dużo miejsca. Ale czekam ostatecznie na fronty, jak przyjdą, będę wtedy dopasowywała resztę.
 
 

 
Myślałam też, żeby obok grzejnika na ścianie powiesić moją witrynkę, którą miałam w starym mieszkaniu, a która jest teraz na działce. Nie wiem, czy ją pamiętacie? :)
Ona jest dość płytka, myślę, że właśnie na głębokość grzejnika, nie wiem tylko, czy nie zagraciłaby wejścia optycznie. Ale coś wiszącego, zgrabnego na pewno by się tu przydało.



 
Tak sobie myślę, że bardzo się cieszę, że wszystkie najważniejsze łazienkowe wybory mam już za sobą... Lubię remonty, ale ostatnio chodząc po jakimś sklepie budowlanym poczułam ulgę, że nie muszę już decydować o tym, jakie płytki wybrać i czy będą pasowały do siebie...
To chyba jeden z najważniejszych etapów remontów, szczególnie łazienkowych, kiedy decydujemy się na różne płytki, wzory, faktury w jednym pomieszczeniu. U nas w łazience mamy trzy rodzaje płytek - podłogowe, te białe, a właściwie śmietankowe boazeryjne oraz szare cegiełkowe, które pierwotnie miały być białe, ale bałam się, że nie dopasuję ich odcieniem do tych boazeryjnych, dlatego wybrałam jasnoszare. Na koniec jeszcze dopasowanie farby do koloru tych dwóch płytek ściennych...:) 
Na szczęście szare pasują do śmietankowych, kolor ścian też udało mi się zgrać.
 
A, jeszcze dopasowanie odcienia płytek do drzwi... U nas pomimo, że drzwi, to czysta biel, a płytki przecież takie nie są, to na szczęście nie widać tego. Może to kwestia światła albo jakiś cieni.






 
Muszę jeszcze przemyśleć kwestię dwóch lamp - nad wc kupiłam w akcie desperacji taki żyrandol, chociaż myślałam o zupełnie innym...Ale Paweł zagroził, że jak nie kupię w końcu, to on wybierze...
I tak patrzę na niego od kilku miesięcy i nie jestem do końca przekonana... Poczekam na fronty i wtedy zdecyduję...
 
Nad blatem mamy natomiast takie reflektorki, też kupiłam je jakoś rzutem na taśmę, żeby już było jakieś oświetlenie, ale tak naprawdę takie dodatki powinno się dobierać na koniec... Także też poszukam czegoś bardziej eleganckiego, szlachetniejszego, chociaż wszystko, co mi się spodoba kosztuje ok. 1,5 tys...


No i oczywiście zostało mi jeszcze dobranie dodatków, które tak naprawdę "robią" robotę-mydelniczka, ramki na ścianie, ładne ręczniki, itp...
 
Czyli ciąg dalszy nastąpi:)
 
Pozdrawiam serdecznie!

Asia