środa, 17 lutego 2021

Półka kuchenna


 

Witajcie Dziewczyny!

W naszej kuchni pojawił się nowy mebel, a właściwie mebelek:) w postaci półki kuchennej.

Od samego początku wiedziałam, że taka półka będzie mi potrzebna, bo wygląda zawsze ładnie i jest praktyczna. Wiedziałam też, że najlepsza dla niej będzie ściana przy wejściu do salonu, przy oknie, bo ten kąt od początku był taki niezagospodarowany i pusty.

Długo szukałam półki idealnej - i rozmiarem i stylem. Ciężko było znaleźć tę właściwą, bo większość półek kuchennych jest szeroka, a ta ściana ma ok. 60 cm szerokości, a chciałam, żeby półka była trochę węższa. Jak już coś znalazłam, to cena powalała... no zawsze tak jest...

W końcu udało mi się przez olx znaleźć sprzedawcę-stolarza, który sprzedawał ją w stanie surowym.

Pomalowanie to dla mnie żaden kłopot, nawet cieszyłam się, że półka jest surowa, bo nie chciałam jej całkowicie malować na biało, a lekko pokryć i rozbielić. Wymiary również okazały się idealne, zarówno na szerokość, wysokość, jak i głębokość. Jedynie myślę o wymianie haczyków, bo te pierwotne, to zwykłe wkręty. No ale nie można mieć wszystkiego za 99 zł plus koszty wysyłki:)

Nie mam zdjęcia w stanie surowym, przed pomalowaniem. Półkę potraktowałam białą farbą akrylową, malując pędzlem niezbyt dokładnie. Zanim farba wyschła roztarłam ją wilgotną gąbką. Jak dla mnie mogłaby być jeszcze mniej biała, z większą ilością przetarć, może kiedyś, w wolnej chwili, latem na balkonie ją poprawię:) 

Jak wszystko wyschło dałam warstwę wodnego bezbarwnego lakieru szybkoschnącego. Oczywiście taka surowa półka daje dużo możliwości, można ją pomalować na dowolny kolor, albo zabezpieczyć jedynie olejem. Nie chciałam jednak zostawić jej w odcieniu drewna, żeby za dużo tych drewnianych elementów się nie pojawiało w tym kącie. Poza tym, co biel, to biel:)






 

Po powieszeniu półki chciałam ją jakoś fajnie zaaranżować, ale mam świadomość, że aranżacja średnio co kilka dni będzie się zmieniać:)

Postanowiłam udać się do Tk maxa, bo tam zawsze można coś ciekawego do kuchni znaleźć. 

I nie zawiodłam się:) Wróciłam z kilkoma pojemnikami i puszkami, dzbankiem i deską do serów:)

Wszystko praktyczne, do codziennego użytku. 

Razi mnie tylko jeszcze nasz czajnik elektryczny, ten jego miętowy kolor jakoś mi teraz mocno nie pasuje. I przede wszystkim jest bardzo głośny, co bardzo nam wszystkim przeszkadza, szczególnie, jak ktoś siedzi w salonie. Znalazłam już kilka - podobno cichych czajników, w najbliższym czasie któryś wybiorę. Chyba, że macie coś sprawdzonego i naprawdę cichego. Ja znalazłam póki co dwie opcje, które w opisie parametrów mają zaznaczone ciche gotowanie: 

  Breville High Gloss VKJ944X                                         Russel Hobbs 20460-70    










W Tk maxxie wypatrzyłam też za dobrą cenę taki piękny półmisek. Ma ciekawy kształt, kolor i jest ładnie wykończony, to jakaś portugalska ceramika.

I na koniec moje salonowe zdobycze - lustro z outletu w imitacji srebrnej ramy i zając z Pepco:)

Myślałam, żeby ramę lustra lekko rozjaśnić na biało, ale jeszcze się zastanowię, bo taka srebrna też jest ok. 


****

Pozdrawiam serdecznie, spokoju i zdrowia Wam życzę!

Asia







niedziela, 7 lutego 2021

Nowa lampa i inne drobiazgi

 


Witam serdecznie!

W dzisiejszym poście znowu salon, ponieważ kupiłam ostatnio kilka drobiazgów, które chciałabym Wam pokazać. 

Na początek nowa, kolejna w naszym M, lampa stołowa:) 

Lampy stołowe, to moja miłość, nie wiem, ile ich mam, ale sporo... W samym salonie aktualnie doliczyłam się 4 sztuk... Często kupuję osobno podstawy i abażury i miksuję je. Tym razem kupiłam komplet, tzn. podstawę z abażurem. Lampę wypatrzyłam w Pepco, uwaga, za 60 zł... Jak na tak dużą i porządną lampę cena była bardzo atrakcyjna. Kusiło mnie, żeby wziąć dwie, ale na komodzie już byłoby ich za dużo, a do sypialni jest trochę zbyt przekombinowana, dlatego skończyło się na jednej:)

Lampa jest trochę w stylu glamour, ale od biedy można ją podciągnąć pod styl hampton:) Ma ładną srebrną podstawę i jasnoszary abażur, który daje ładne światło. No i jest wysoka, a takie lampy najbardziej lubię:)


Lampa stanęłą na komodzie i generalnie, jak pisałam już poprzednio, pozmieniałam trochę, tzn. lustro przewiesiłam z powrotem nad kanapę, bo ściana moim zdaniem straszyła pustką, a nad komodą na razie nie ma nic oprócz małego kinkietu na świecę.

Na próbę przestawiłam też stół krótszym bokiem do ściany i jednocześnie miejsce zmieniła ławeczka. W sumie takie ustawienie też jest ok i wszystkim pasuje, a przy wejściu do pokoju jest jeszcze więcej miejsca.

 


Z roślinnych akcentów pojawiły się wiosenne chabazie:)  

Te jasne kwitnące kwiatki, to sztuczne gałązki, które kupiłam w osiedlowym outlecie za parę złotych. Połączyłam je z żywymi gałęziami zerwanymi przy polnej drodze koło działki, które w zeszłą niedzielę przyniosłam i wstawiłam do wody. Po kilku dniach rozkwitły żółtawe pączki. 

Koszt takiej dekoracji, to w sumie 0 zł:) Polecam:)




Cały czas myślę o sztukaterii na ścianie przy stole i przy kanapie, muszę się w wolnej chwili za to zabrać, zrobić projekt i zmierzyć ilość potrzebnych listew. Im więcej o tym myślę, tym bardziej się przekonuję do tego pomysłu:)







Te poduszki w biało-granatowe paski, to również nowości z osiedlowego outletu. Generalnie są bardzo marynistyczne, jak widać na poniższych zdjęciach:) Mają nawet doczepioną aplikację w kształcie kotwicy:) Są takie mocno wakacyjne, może latem na balkonie będą fajnie wyglądały, a póki co kupiłam je ze względu na te paseczki i po prostu leżą odwrócone tyłem do przodu:)



Z Pepco mam jeszcze dwie doniczki - jedną białą na jakiegoś małego kwiata i metalową osłonkę na coś większego



A te piękne róże przyniosła mi z Biedry moja kochana córka:) No moja krew...


****

Mocno zimowy tydzień przed nami, a ja już marzę o wiośnie, reaktywacji balkonu i koszeniu trawy na działce...

No nic, czekamy na wiosnę Drogie Panie:)

Pozdrawiam Was serdecznie!

Asia