sobota, 30 marca 2013

Wesołych Świąt!

Witam Was Siostry serdecznie, nadaję już ze stolicy Kurpiów;) 
Przed wyjazdem nie udało mi się zamieścić posta z życzeniami dla Was, co czynię teraz.

Życzę Wam spokojnych, radosnych  Świąt, spędzonych w ciepłej i rodzinnej atmosferze, dużo śmiechu i uśmiechu przy wielkanocnych pięknych stołach, no i może choć odrobiny wiosny.

Dziękuję również za wszystkie Wasze życzenia skierowane do mnie i mojej rodziny:)



Wymyśliłyśmy z teściową fajną, prostą dekorację - wazon zrobiony ze słoika i kawałka koronki;)



Zakwitła też już ogromna piękna błękitna hortensja - niestety nie w ogrodzie, a na ganku...



...bo w ogrodzie dzisiaj było tak...
Widzicie tego bałwana...?:)

 
****

Wesołych Świąt!


czwartek, 28 marca 2013

Zegar

Witam Was Siostry ponownie w tym tygodniu:)
Dzisiaj o przypadkowym zakupie, na który czaiłam się kilka dni. W drodze powrotnej z pracy przesiadam się czasami przy Kinie Femina. Tam jest taka mała drogeria, która w swojej ofercie ma również jakieś takie domowe drobiazgi. I kilka dni temu na wystawie zobaczyłam wielki zegar w białej przecieranej ramie, taki, jakiego szukałam od dawna. Cena (ok.40 zł) wskazywała na to, że rama nie jest drewniana ani metalowa, tylko plastikowa, ale postanowiłam przyjrzeć się zegarowi z bliska. Niestety przyjechał mój autobus i odpuściłam sobie oglądanie. Tak minęło kilka dni, za każdym razem przesiadałam się błyskawicznie, albo jechałam inną trasą, więc oglądanie się odwlekało. 
I w końcu udało mi się wejść do sklepu i obejrzeć zegar, który okazał się  fajny, duży (ok.45 cm średnicy) i warty swojej ceny.  No i zawisł sobie na razie w salonie  przy stole ale docelowo powieszę go nad kanapą.

 






A jutro się urlopuję, mam zamiar ogarnąć trochę mieszkanie, no i upichcić coś na święta. Jak zawsze święta spędzamy u jednych lub drugich rodziców, dlatego już w sobotę rano wyjeżdżamy do teściów.

Pozdrawiam Was serdecznie, 
złapcie chwilę dla siebie w tym przedświątecznym czasie:)

wtorek, 26 marca 2013

Kuchenna reaktywacja witryny



Witam Was Siostry serdecznie:) Dzisiaj krótko o witrynie, z którą nie bardzo wiem, co zrobić. Po zakupie kredensu i małym przemeblowaniu salonu musiałam ją zdjąć - raz, że nie mieściła się pod nią leksvikowska komoda z Ikei, a dwa, że nowy kredens z powodzeniem pomieścił wszystkie skorupy. Pomyślałam najpierw, że witrynę wykorzystam w łazience jako szafkę na kosmetyki, ale nasza łazienka jest maciupka i nie mam w niej wolnej na tyle dużej ściany, gdzie można  byłoby powiesić witrynę i swobodnie z niej korzystać. 
Druga opcja, to kuchnia i miejsce nad stołem. Zrobiłam przymiarkę, wydaj mi się, że witryna pasowałaby tutaj i nie przeszkadzałaby. Na razie stoi po prostu na stole, zrobiłam na niej podręczny składzik najczęściej używanych skorup i muszę powiedzieć, że bardzo wygodne jest mieć wszystko pod ręką;)
Teraz pracuję nad moim mężem, żeby zamocował mi witrynę na ścianie w miejscu półki...:)









****
A tak z innej, rodzinnej i macierzyńskiej beczki - moje dzieci w związku z kalendarzową wiosną roznosi energia, szczególnie Mikołaja, który po przyjściu z przedszkola dostaje szaleju, zaczepiając Weronikę i Dominika. Generalnie u nas ciągle krzyki i kotłowanie...Kto ma więcej niż jedno dziecko, wie o czym mówię.
Do teamu Wera-Mikołaj ochoczo dołącza Dominik naśladując starsze rodzeństwo. Papuguje ich zachowanie i słowa i jak na 2,5-latka baaardzo dużo mówi:)
 
Tak mniej więcej wyglądają u nas popołudnia...:)





I moja córka w najmodniejszych kolorach w tym sezonie:)



Jak widać blizna po szyciu jest dość widoczna, za jakieś 2 tygodnie zaczniemy stosować maść.

 

I król zamieszania, mój 6-latek...:)

 

Pozdrawiam Was serdecznie:)

poniedziałek, 25 marca 2013

Kacze jajo

Witam Was nietypowo, bo w poniedziałek. Dzisiaj kilka migawek przedwielkanocnych i wiosennych, chociaż wiosnę jaką mamy, każdy widzi. Mój organizm domaga się już cieplejszego wiatru i zrzucenia puchowej kurtki i kozaków...buuu...
 Za oknem i na balkonie jeszcze śnieg, a wiosnę mam tylko w naszych czterech ścianach. 

Ten wiosenny klimat podkreśliłam pięknym prezentem, jaki dostałam od Pani Lucyny, która prowadzi swoją Pracownię Krawiecką Lu Dekor. Pewnego dnia po prostu przyszło wielkie pudło, w którym były dwie wielkie wiosenne poduchy - jedna z kaczką, druga z jajkem, czyli kacze jajo:) Są świetne -  wesołe, kolorowe i bardzo starannie uszyte. Sama, jako antytalent krawiecki, podziwiam wszystkie osoby, które mają cierpliwość i zmysł do szycia. I oczywiście wszystkim takim osobom zazdroszczę, bo sama mam wiele pomysłów, ale czasu, cierpliwości i zdolności mi brak...



 


Pudło otworzyła moja córka i zaanektowała poduszki od razu do swojego pokoju;) U niej na tle różowej ściany prezentują się nawet fajniej niż w naszym salonie.






I ostatni mój zakup - 2 miniwazoniki po 6 zł/sztukę. Urzekł mnie ich kolor przede wszystkim. Takie durnostojki trochę,  ale cieszą oko:)


Nasze gałęzie puściły listki, no i mamy prawie drzewo w domu:)








A z dna szafy wyjęłam świecznik, który kiedyś przywiozłam ze staroci z Kołobrzegu, i o którym pisałam np. TUTAJ i TUTAJ. Zawisł jako atrapa kinkietu przy oknie.



Pozdrawiam Was serdecznie!