niedziela, 28 września 2014

Szaro-turkusowa przemiana



Witajcie Dziewczyny! 
Zaszalałyśmy z moją córką w sobotni wieczór...:) Zaczęło się od oglądania strony Ikei i poszukiwania lampki, a skończyło na przemalowaniu pokoju. Ściślej mówiąc  - jednej ściany. 
Moje 10-letnie dziecko powiedziało, że nie cierpi różowego i fioletowego  koloru i nie chce mieć już nic w tych kolorach.
I pokój ma być niebieski lub turkusowy... tia... 
Moje wszystkie poszewki w różową krateczkę, w kwiaty i w paski mogę schować głęboko do szafy. 
Po burzliwej naradzie ostatecznie stanęło na tym, że pokój będzie szaro-błękitno-turkusowy. A że zostało mi trochę szarej farby po malowaniu kuchni, Weronika nie musiała mnie dwa razy namawiać. Fioletowa ściana w białe groszki poszła w zapomnienie.
Dla przypomnienia - pokój to typowy tramwaj o wymiarach 210 x 460 cm. Ustawienie łóżka, a teraz i biurka w poprzek sprawiło, że chociaż minimalnie poprawiły się jego proporcje.


Poniżej zestawienie, które lubicie najbardziej - tak było - tak jest








 

 








W trakcie prac



Do dopracowania kilka detali, chcę wprowadzić czarne elementy w postaci ramek na zdjęcia, czy lampy na biurko. Wybrałyśmy też nowy żyrandol i fotel do biurka, ale to przy najbliższej wizycie w Ikei za 100 lat

FORSÅ Lampa biurkowa IKEA Daje skupione światło, idealne do czytania.
SKRUVSTA Krzesło obrotowe IKEA Regulowana wysokość siedziska zapewnia wygodną pozycję podczas siedzenia.

Pozdrawiam ciepło!

niedziela, 21 września 2014

Kuchnia na szaro


Witam Was serdecznie.
Przemalowałam kuchnię -  tym razem na szaro. Farba docelowo kupiona była do przedpokoju i salonu, przedpokój pomalowałam kilka miesięcy temu (pisałam o tym tutaj), a salon  niestety nie doczekał się malowania. Nie mogłam już patrzeć na brudne ściany, szczególnie przy stole. Cały czas myślę, że biała boazeria w tym miejscu, to najlepszy pomysł. Ale ta sprawa musi jeszcze nabrać mocy sprawczej...:)

Po różnych odcieniach beżu nowy kolor, to miła dla oka odmiana. Szary, to zdecydowanie mój faworyt kolorystyczny w tym sezonie. Na kuchennych ścianach wygląda trochę inaczej niż w przedpokoju, ale pasuje do kremowych mebli i białych/pastelowych dodatków. Jest inaczej, a przede wszystkim czysto.


Tak było. 
Wiem, wiem, różnica w sumie mało widoczna;)

 

Ażurowe drzwiczki z wieszakiem czekają na powieszenie. Ponieważ szafka przy ścianie jest wysuwana (liczniki, zawory itp., do których musi być dostęp), drzwiczki muszą być tak powieszone, żeby łatwo je zdejmować.To też czeka na siłę sprawczą męża...





****
Pozostając przy kuchennych tematach - z aronii, które obficie nam zaowocowały na działce zrobiłam nalewkę. Na razie to pierwszy etap, czyli zasypanie owoców cukrem i zalanie spirytusem. Taką mieszankę odstawię, zgodnie z przepisem na kilka tygodni. Po zerwaniu aronie wrzuciłam do zamrażalnika na kilka dni, bo tym sposobem tracą podobno swoją cierpkość i gorycz. Mamy też pigwę, z której też zrobię nalewkę tym samym sposobem.





Pozdrawiam ciepło.
 Życzę Wam spokojnego tygodnia i chociaż małej chwili dla bliskich i dla siebie w tym codziennym biegu.

czwartek, 18 września 2014

Dziękuję




Dziewczyny Moje - dziękuję Wam za wyrazy współczucia, kondolencje, za każdy komentarz i mail, w którym pocieszacie mnie, dodajecie otuchy. Dzięki temu wiem, że nie jestem sama, a strata bliskich dotknęła wiele z Was. Dziękuję za Waszą troskę, za pytania, jak się trzymam. Dziękuję za modlitwę i za Wasze rady - żeby mieć dobre wspomnienia, że czas leczy rany, że mam dla kogo żyć... 

Dziękuję z całego serca !

 ****
W ostatnich tygodniach wyhamowałam w różnych sprawach, w tym i wnętrzarsko, ale powoli wracam. Zawsze takie działania sprawiały mi dużo przyjemności, były relaksem. Nie chcę tego tracić. Wciągnął mnie wir sprzątania, porządkowania, układania wszystkiego od nowa - i w głowie i w mieszkaniu. W najbliższym poście pokażę Wam co zdziałałam.

Pozdrawiam Was ciepło!

czwartek, 11 września 2014

Szerokiej drogi Tatuś




Sama nie wiem, jak zacząć ten post...

Mój Tata odszedł od nas 4 września, tydzień temu. Przegrał walkę z chorobą, która błyskawicznie go zaatakowała i nam go zabrała.
Rak prostaty - podobno można z tym żyć, leczyć, ale nie było mu to dane. Pan Bóg wezwał go do siebie.
 
Odszedł spokojnie, we śnie, w swojej sypialni, w swoim łóżku u boku żony, z którą przeżył ponad 40 lat.
 
Podobno na taką spokojną śmierć trzeba sobie zasłużyć... Może... Ale dla nas to marne pocieszenie.

Za mną, za nami, niewyobrażalnie ciężki tydzień - poranny telefon od mamy sprzed tygodnia o 6.30 rano, błyskawiczne pakowanie, przyjazd do Kołobrzegu, sprawy formalne, papierkowe, organizacyjne, pogrzeb... I ciągłe pytanie w głowie - dlaczego tak szybko? Przecież miało być lepiej...

Mój Tata - dobry, spokojny człowiek, bez gniewu i złości w sobie, ktoś, na kogo zawsze mogłam liczyć, ktoś, kto był w stanie zrobić dla mnie wszystko...

Mój Tata - marynarz - popłynął w swój ostatni rejs.

Szerokiej drogi Tatuś...

W ostatnich tygodniach dużo schudł i wiele wycierpiał. Ale dla mnie pozostanie na zawsze taki, jak na poniższych wakacyjnych zdjęciach dokładnie sprzed roku - ciepły, przy kości, z siwą czupryną... Takiego chcę go zapamiętać. Cieszę się, że w zeszłe wakacje uchwyciłam go w różnych domowych sytuacjach i w najgorszych snach nie przyszyłoby mi do głowy, że za rok już go nie będzie.







 

Pierwsze urodziny i komunia Weroniki



Moi Rodzice na naszym weselu-uśmiechnięci i szczęśliwi

i jakieś 40 lat wcześniej-uwielbiam to zdjęcie


I ja z tatą 38 lat temu


***
A świat kręci się jakby nigdy nic, ludzie chodzą po ulicy, śmieją się...
I chociaż tak strasznie boli, to dla nas też życie toczy się dalej.