wtorek, 31 stycznia 2012

Niebieskości ciąg dalszy

  
Witajcie, dzisiaj niebieskości c.d. Testuję cały czas dodatki do błękitnych ścian. W weekend uszyłam dwie duże poszewki na poduchy z zasłony, jaką zakupiłam na tęczowym straganie. Krawcowa ze mnie marna, ale materiał był ładnie wykończony, więc wystarczyło tylko zszyć i właściwie gotowe. Najprostsza wersja poszewek, bo bez zamka, zrobione na tzw. zakładkę:)


Przypomniałam sobie też o zasłonach, które uszyłam jakiś rok temu zszywając po prostu kraciasto - pasiaste kawałki  materiałów:)










***
Jakiś czas temu trafiłam w TKMaxie na ściereczki do sprzątania Cath Kidston - jednej z moich  ulubionych firm. Znacie na pewno to cudne wzornictwo - wesołe, kolorowe, pastelowe i to nie tylko artykułów domowych, ale też różnych akcesoriów, torebek, ubrań. Niestety u nas mało dostępne, jedynie na allegro, no i ceny typowo angielskie...:(



Ściereczki - sztuk 2, flanelowe, tak ładne, że żal byłoby nimi kurze wycierać i wymyśliłam, że zrobię z nich poszewkę na poduszkę. Na zdjęciu poniżej mała przymiarka:)


 ***
 A na koniec trochę wspomnień z racji tego, że w zeszłym tygodniu moje średnie dziecko i starszy syn w jednym - czyli Mikołaj, zwany przez nas Mikusiem:) obchodził swoje 5-te urodziny. Imprezy hucznej nie było, jedynie tort zrobiony przeze mnie w postaci sernika na zimno i prezent w postaci gry komputerowej:) Solenizant zadowolony, co widać na poniższych zdjęciach:)




I ostatnie 5 lat w dużym skrócie:)

 
 

Pozdrawiam Was serdecznie Drogie Siostry:) i... byle do piątku:)

niedziela, 22 stycznia 2012

Z odrobiną różu


Witajcie, dzisiaj króciutki post - dorzuciłam trochę różowych akcentów, co by sprawdzić jak się będą komponować z błękitnymi ścianami. Poza tym widok za oknem i śniegowo-deszczowa pogoda sprawiają, że wiosenne kolory w domu są przeze mnie bardzo pożądane:)










sobota, 21 stycznia 2012

Pomalowane:)


Witajcie Siostry:)  
Melduję, że przedpokój i duży pokój pomalowane:) 
Zajęło mi to całe 2 dni, zakwasy mam ogromne, bałaganu w domu było co nie miara, ale z końcowego efektu jestem bardzo bardzo zadowolona. Mieszkanko dostało "oddechu", jeśli wiecie, o czym mówię:) Ten błękit bardzo rozjaśnił wnętrze i optycznie powiększył pomieszczenia. Wcześniejsze beże były ok, ale po pomalowaniu jednej ściany w przedpokoju już widziałam różnicę i wiedziałam, że dobry odcień wybrałam:) 
Farba z mieszalnika, więc nie podam koloru. Po prostu jeden z odcieni na pasku kolorystycznym trafiony na chybił trafił:) Jedną ścianę w przedpokoju pomalowałam w biało-błękitne pasy. Zawsze mi się taki deseń na ścianie podobał i rzeczywiście fajnie urozmaica przedpokój. Na zdjęciach pasy są mniej widoczne niż w realu.

Pojeździłam znowu z gratami, do białych zasłon dodałam niebieskie pasiaste i...tadam...mam nowy salon:) Do dopracowania oczywiście szczegóły i doszorowywanie kontaktów, gniazdek, podłogi:)
















Pamiętacie moje sosnowe drzwi? Odważyłam się w końcu je ruszyć, w sensie pobielić:) Przy tych błękitnych ścianach strasznie raziła ta pożółkła sosna. 
Za radami Oli z Mojego miejsca na ziemi pobieliłam je lekko rozwodnioną farbą akrylową. Wcześniej przetarłam papierem ściernym, bo drzwi kupiliśmy surowe i były tylko raz lakierowane dawno temu. Farbę nakładałam wilgotną gąbką i rozcierałam. Muszę je tylko zabezpieczyć, myślałam o bezbarwnym wosku. 
Zdecydowanie lepiej teraz pasują do całości, może za jakiś czas bardziej je pobielę.  
Z efektu jestem zadowolona, w przeciwieństwie do mojego męża, który stwierdził, że drzwi wyglądają, jakby trwał u nas remont:) A to przecież shabby chic w czystej postaci:)




Pozdrawiam Was serdecznie:)