Cześć, witajcie!
Dzisiaj kilka migawek z naszego salonu.
Mam tak, że najczęściej przy sobotnich porządkach nachodzi mnie ochota na jakieś drobne zmiany kolorystyczne;)
W starym mieszkaniu większe porządki niemal zawsze kończyły się przestawianiem mebli i notorycznie jeździłam tam ze stołem, komodami, czy kanapą…
W nowym M, gdzie mieszkamy już ponad dwa lata, przestałam jeździć z meblami. Po pierwsze - bo chyba remont tego mieszkania dał nam mocno w kość, wiele prac wykonaliśmy tutaj sami w dość krótkim czasie (np. ja sama zagruntowałam wszystkie ściany i sufity dwukrotnie w całym M i niemal całe mieszkanie pomalowałam osobiście…), po drugie – bo ustawienie mebli w tym mieszkaniu, a głównie w salonie, jest teraz optymalne i w zasadzie nie ma pola manewru na jakieś zamiany.
Sprawdza się zarówno stół przy wejściu do kuchni i kredens za nim, a także TV na ścianie od kuchni, które jest niejako „ukryte” i nie rzuca się w oczy, a ustawienie narożnika w rogu przy oknie pozwala na swobodne i wygodne oglądanie i tworzy razem z fotelem kąt wypoczynkowy.
Zatem jedyne co mi pozostaje, gdy najdzie mnie ochota na szybkie odświeżenie wnętrza, to poszalenie z elementami, typu zasłony, poszewki, czy inne dodatki.
I tak ostatnio dogrzebałam się w szafie do poszewek na poduszki w odcieniach zieleni, w tym nawet w ciemnej butelkowej zieleniJ To zdecydowanie nietypowa dla mnie kolorystyka, niewiele mam takich poszewek, a zasłon chyba wcale. Jednak w połączeniu z bielą i beżem taka kolorystyka niemal zawsze się sprawdza i jest na chwilę miłą odskocznią od moich ulubionych błękitów i innych pasteliJ
Pytacie mnie bardzo często o obudowę kaloryfera, którą mamy w salonie. To gotowa obudowa z vidaxl, która idealnie wymiarem wpasowała się na nasz grzejnik. Ponieważ pytacie o to, jak jest zamontowana, to odpowiadam, że nie jest w żaden specjalny sposób zamontowana, po prostu jest dostawiona do kaloryfera. Obudowa kończy się idealnie przed termostatem, wiec jest do niego bezproblemowy dostęp. Jedynie musieliśmy nadpiłować ją obok termostatu, żeby idealnie doszła do ściany, bo termostat połączony jest rurką z grzejnikiem.
Zamontowaliśmy ją w marcu, więc już pod koniec sezonu grzewczego i wtedy sprawdziła się bez zarzutu. Nie wiem, jak będzie zimą, kiedy będzie naprawdę zimno, czy nie będzie potrzeby odsunięcia jej... Mam nadzieję, że nie, bo nie wyobrażam sobie teraz, żeby patrzeć na "goły" grzejnik;) To jest jednak bardzo proste, ale i estetyczne rozwiązanie.
Obkupiłam się też ostatnio w nowe rośliny - bezkonkurencyjny jest tutaj dyskont na B...:)
Właściwie z każdych zakupów tam przychodzę z nowym kwiatem, już mi zaczyna brakować doniczek do przesadzania ich:)
Te drobne zielone akcenty plus rośliny doniczkowe wprowadziły niemal wiosenny klimat;) Ale jakoś nie po drodze mi z typowo jesiennymi kolorami, jak pomarańcze, żółcienie, czy bordo. Nawet dynie, jako ozdoba nie przemawiają do mnie i tak na marginesie - nie rozumiem idei zachwycania się nimi jesienią we wnętrzach;)
Zupę dyniową owszem, lubię, robiłam nawet ostatnio dwa razy, ale nie zamartwiam się tym, że nie zdążyłam jeszcze kupić dyniowych dekoracji...😏
To na dzisiaj tyle, trzymajcie się ciepło:)
Pozdrawiam
Asia