środa, 9 czerwca 2021

Zapraszam na balkon



Witam Was serdecznie!

Sezon balkonowy już dawno rozpoczęliśmy, czerwiec w końcu przyniósł w miarę normalne temperatury i można w końcu skorzystać z balkonów, tarasów, czy ogródków.

Ja w tym roku sezon balkonowy rozpoczęłam już bardzo wcześnie, bo korzystając z kilku cieplejszych i słonecznych dni pod koniec lutego, ułożyłam na naszym balkonie nową podłogę.

Dla przypomnienia lub dla tych, co zajrzeli tu pierwszy raz😀

W ubiegłym roku, chwilę przed pandemią, przeprowadziliśmy się do większego M - z 53 m na Stegnach do 85 m na Ursynowie. Oprócz ponad 30 metrów i 2 pokoi więcej, zyskaliśmy również większy balkon, w porównaniu do starego – niemal taras… 

W starym M mieliśmy balkon o wymiarach 80 x 180 cm… Teraz 2,4 m x 2,6 m.

Balkon w nowym M nie był w ogóle zagospodarowany, na podłodze były położone jedynie stare płytki w bardzo złym stanie. Taki balkon zastaliśmy:

W zeszłym roku, po przeprowadzce, starałam się go jako tako ogarnąć tymczasowo. Miałam w głowie pomysł na niego, ale skupiłam się na wykańczaniu wnętrz mieszkania, balkon sobie odpuszczając. Odmalowałam jedynie barierki, wykorzystałam sztachety ze starego balkonu na płotek balkonowy i ustawiłam najtańsze kratki, żeby jakkolwiek zasłonić blok naprzeciwko, a na podłogę położyłam zewnętrzny dywan. Oczywiście dodałam trochę kwiatów, a od teściów dostaliśmy dwie duże tuje, które wsadziłam w największe dostępne donice, co by mieć namiastkę zieleni za oknem.

Tak wyglądał balkon w ubiegłym roku: 



Ale w głowie kiełkował mi już plan na zupełnie inny wygląd tych kilku metrów… 

Priorytetem było zasłonięcie bloku naprzeciwko i dodanie zieleni, najlepiej całorocznej.

Zaczęłam od nowej podłogi. Na allegro zamówiłam szare podesty pcv, które ułożyłam na starych płytkach. Zdecydowałam się na podesty z pcv, a nie drewniane, bo balkon mamy niezadaszony i z doświadczenia wiem, że drewniane szybko by się zniszczyły. Te z pcv od kilku sezonów ma moja mama w ogródku przy trawniku, nie zdejmuje ich, leżą cały rok i nic się z nimi nie dzieje. Podesty okazały się trochę ciemniejsze, niż na zdjęciach z aukcji, ale w sumie nie przeszkadza mi to. Układa się je naprawdę bardzo prosto i szybko, oczywiście najwięcej zabawy jest przy brzegach, gdzie trzeba je docinać, ale spokojnie można sobie z tym poradzić. Podłogę pokazywałam w jednym z wcześniejszych postów.


 

Kolejnym krokiem był zakup drewnianych pergoli w jak najbardziej optymalnej konfiguracji, żeby się ogrodzić od wspomnianego bloku naprzeciwko i stworzyć sobie tak naprawdę dodatkowy letni pokój.

Chciałam najpierw zamówić w necie pergole „na wymiar”, tak, żeby bez sztukowania wszystko tworzyło jedną całość, ale po wymianie maili z kilkoma producentami okazało się, że jest to dla nich mało atrakcyjne zamówienie i nie podejmą się realizacji. Dlatego stanęło na gotowych pergolach z marketu budowlanego o standardowych wymiarach. Któregoś razu trafiliśmy akurat w Leroy Merlin na promocję i udało nam się kupić pergole i kratki o 30% taniej.

Do zabudowy wykorzystałam:

trzy pergole pełne z kratką prostą u góry o wymiarach 180x180 cm

jedną kratkę o wymiarach 40x180 cm

dwie kratki o wymiarach 60x180 cm.

Po ustawieniu ogrodzenia pozostały niewielkie przestrzenie, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Pergole przymocowaliśmy plastikowymi uchwytami, to chyba jest najprostsze i najskuteczniejsze mocowanie.

Pergole pierwotnie były zabejcowane w kolorze brązowym i oczywiście od razu wiedziałam, że to nie jest kolor docelowy…:) Że jedyny i słuszny będzie biały…


 

 

 

Nie powiem, namachałam się trochę pędzlem…

3 pergole i 3 kratki, każdy element pomalowałam trzykrotnie z dwóch stron… zajęło mi to kilka popołudni… Ale myślę, że było warto, bo o ile brąz jest jedynie praktyczny, to biel rozjaśniła balkon i stała się super tłem dla roślin. Poza tym szara jest podłoga i donice, więc jakiś kontrast jest.


 

 

 

Po stworzeniu bazy zaczęło się najprzyjemniejsze, czy dobór i zakup roślin, mebli balkonowych i dodatków. Długo myślałam, jakie meble będę na nasz balkon najlepsze, chciałam najpierw coś w rodzaju narożnika, ale bałam się zagracenia tej powierzchni. Oczywiście podobają mi się naturalne rattanowe meble, sofy, fotele, ale ich ceny przyprawiają o zawrót głowy, a to tylko balkon i do tego niezadaszony… 

Stanęło więc na imitacji technorattanu w kolorze białym. Często dostaję pytania, czy malowałam meble-nie, nie malowałam :) Kupiłam białe.

Kupiony zestaw, to 2 fotele i stolik, który ma super funkcję skrzyni/schowka. Blat się po prostu podnosi, ma pod spodem jeszcze jedną warstwę i można schować tam np. doniczki, czy poduszki. Skrzynia jest szczelna, więc nie ma obawy, ze coś zamoknie. Nam taki stolik nie był potrzebny jako sam stolik, dlatego postanowiłam wykorzystać go jako podnóżek do jednego z foteli i zrobić sobie taki miniszezlong :)  Za to w roli stolika na kubek wymyśliłam sobie mały pieniek, który dostałam od teścia, a w razie potrzeby do drugiego fotela dostawiam metalowy okrągły stolik z salonu.



Siedzi się na tym legowisku bardzo wygodnie. Do mebli dokupiłam na allegro komplet 4 poduch, dwie wykorzystuję na balkonie, dwie wywiozłam na działkę.

Niestety meble kupowałam, jak były zamknięte duże sklepy meblowe i budowlane, więc nie było możliwości wypróbowania ich na żywo, dlatego zdecydowałam się kupić w ciemno w sklepie internetowym.



Balkon cały czas tak naprawdę się zmienia, kupione rośliny rosną, kwitną i przekwitają. 

Po zeszłorocznych doświadczeniach ze zwisającymi pelargoniami, które bardzo mocno śmieciły, miałam w tym roku mocne postanowienie dość oszczędnie wykorzystać różne kwiecia, ale i tak wyszło tego sporo:)

Ale co tam, lubię tę zieleninę za oknem, nawet za cenę codziennego podlewania, skubania i pielęgnacji… 

No i generalnie nie jestem minimialistką, jeśli chodzi i o wnętrza i o balkon:)

Co w tym roku mam na balkonie?

Podstawą są 2 duże tuje, które pojawiły się już w zeszłym roku i bez uszczerbku przetrwały zimę. Odpukać, na razie się dzielnie trzymają. W szarej dużej drewnianej donicy posadziłam wiosną dwie dość duże sadzonki bluszczu zimozielonego, który pięknie się przyjął i wypuszcza dużo młodych pędów. Dobrze mu tutaj chyba, bo pergola zacienia to miejsce, ale jednocześnie ma u góry słońce, bo balkon mamy od południa. Wsadziłam też małą sadzonkę bluszczu przy kratce przy wejściu na balkon, chciałabym, żeby mi zarosła bluszczem na zielono, może się uda, chociaż jest tam dużo więcej słońca.


 


Z wieloletnich mam jeszcze lawendę oraz drzewko oliwne, które od marca stoi na balkonie i mam nadzieję go nie uśmiercić, jak poprzedniego… Acha, mam też jakąś odmianę clematisa, ale jesienią wsadzę go do ziemi na działce.

 


Pozostałe rośliny są jednoroczne, sezonowe – wcześniej miałam białe niezapominajki, które już przekwitły, są też surfinie, margerytka na pniu, róża na pniu, lobelie, bakopy, pelargonie, bratek oraz curry i oregano. Zakwitł mi też na fioletowo szczypior:)  Mam też dwie doniczki z pomidorkami koktajlowymi, które są moim oczkiem w głowie:)


 





No to teraz zapraszam na resztę zdjęć:)

 







 



 

 














****
Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Chciałam wykorzystać potencjał tej powierzchni i chyba się udało. Może kiedyś wymienię meble na wygodniejsze i bardziej "szlachetne", z prawdziwego rattanu czy wikliny, ale póki co te są wystarczające. Dziwi mnie tylko, że lokatorzy na moim osiedlu, mając takie balkony, nie wykorzystują ich i nie zagospodarowują. Na niewielu są kwiaty, czy jakiś fotel i stolik...
 
A jak Wasze balkony? Gotowe na sezon?:)
 
Uściski, pozdrawiam!
Asia