Witajcie Kochani, ostrzegam, że dzisiaj długaśny post, dużo zdjeć i dużo mojego gadania;)
Tytuł posta i poniższe niewielkie zmiany w naszym M, to wynik moich dekoratorskich przemyśleń ostatnimi czasy. Chyba powoli zaczynam nowy wnętrzarski etap w myśl zasady, że mniej znaczy lepiej. "Mniej" oznacza w tym przypadku nie tylko mniej dupereli, ozdóbek, koronek, kwiatków, ale też, i przede wszystkim, "prościej". Od dawna podoba mi się kontrastowe połączenie tzw. shabby chic z prostotą, metalem, niemal industrialnym stylem. Jak dla mnie różowe romantyczne różyczki sto razy lepiej wyglądają w metalowej odrapanej konewce niż w rzeźbionym stylizowanym wazonie.
Tytuł posta i poniższe niewielkie zmiany w naszym M, to wynik moich dekoratorskich przemyśleń ostatnimi czasy. Chyba powoli zaczynam nowy wnętrzarski etap w myśl zasady, że mniej znaczy lepiej. "Mniej" oznacza w tym przypadku nie tylko mniej dupereli, ozdóbek, koronek, kwiatków, ale też, i przede wszystkim, "prościej". Od dawna podoba mi się kontrastowe połączenie tzw. shabby chic z prostotą, metalem, niemal industrialnym stylem. Jak dla mnie różowe romantyczne różyczki sto razy lepiej wyglądają w metalowej odrapanej konewce niż w rzeźbionym stylizowanym wazonie.
Myślałam o tym, jak uprościć i "wyluzować" nasze mieszkanie i czym nadać mu prostszy charakter. Nie chcę rezygnować z bieli, przecierek i pasteli, bo je lubię, ale chciałabym zaserwować je sobie w bardziej strawnej formie. Zrezygnowałam na razie z kwiatowych poduszek i obrusów na rzecz pasów, kratek, czy tkanin z napisami.
Postanowiłam też wymienić lampy w salonie na prostsze. Zrobiłam rozeznanie rynku pod kątem tego, co mi się podoba, uwzględniając przede wszystkim ceny. Jak dla mnie 600 PLN za lampę jest szaleństwem, chociażby nie wiem, jak by mi się podobała. Zważywszy, że musiałabym kupić 3 sztuki. Ostatecznie stanęło na niezawodnej Ikei, gdzie w sobotę, z okazji Dnia kobiet mąż zabrał mnie na wycieczkę:) Wyszłam z 3 metalowymi lampami o średnicy 38 cm i cenie 49,90 zł każda.
W związku z tym, że poprzednia lampa nad stołem była jedna, ale miała 2 klosze, nad stół kupiłam dwie pojedyncze lampy. Na razie zawisła tylko jedna, druga czeka na wenę i siłę sprawczą Pana Męża. Stół stoi teraz w nieco innym miejscu, niż wtedy, gdy się przeprowadzaliśmy i kiedy planowane było rozmieszczenie oświetlenia. Docelowo będzie stał mniej więcej tak jak poniżej, na środku, ale ciut bliżej okna, dlatego druga lampa zawiśnie mniej więcej tu gdzie teraz leży na stole. Do zagospodarowania pozostanie okolica stołu, łącznie ze zdemontowaniem witrynki, która nijak się teraz ma do całości.
Od dawna miałam też chrapkę na metalowa lampę Barometer. Chciałam do chłopaków na biurko kupić czerwoną, ale chyba wycofali ją ze sprzedaży, bo już od dawna nie mogłam na nią trafić. Metalowa okazała się też ok i jak najbardziej wpisała się w nowy look pokoju.
Wypatrzyłam też na dziale okiennym zasłony w biało-szare paseczki. Mam podobne biało-granatowe, ale dość grube. Te są cieńsze, więc na wiosnę idealne.
****
Idąc za ciosem, zaplanowałam odświeżenie ścian w przedpokoju i salonie. Nowy kolor będzie bardzo trendy - szary/gołębi. Wybór gotowych kolorów w tym odcieniu nie jest duży. Postawiłam na "dryfujące kry" Duluxa.
Korzystając z tego, że wolny i słoneczny dzień nie trafia się zbyt często, od razu zabrałam się za malowanie. Udało mi się w jedno weekendowe popołudnie obmalować przedpokój. Niby mało malowania, ale bajzel od razu w całym domu.
Wysiłek zdecydowanie wart zachodu - jest czyściej i przyjemniej.
A tutaj starłam się uchwycić różnicę w kolorze przed i po. Na części ściany z zegarem jest nowy kolor, a po prawej stronie ściany stary błękit. Różnica dla mnie widoczna, dla niewtajemniczonych pewnie nie:)
Tym, którzy dotarli do końca posta, gratuluję wytrwałości.
A wszystkich zapraszam w w tym tygodniu do kiosku po kwietniowe "Moje Mieszkanie" ;-))
Pozdrawiam serdecznie!
Pani Joanno, czytam bloga już dłuższy czas. Zawsze czekam na każdy nowy wpis....A dziś uśmiech od ucha do ucha, bo ja też mam dryfujące kry :) w sierpniu robiłam remont generalny i trzy ściany dużego pokoju mam właśnie na taki kolor pomalowane :) A czwarta jest koloru zimowej ciszy :) Na "Moje mieszkanie" czekam z wytęsknieniem :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńP.S. Moja siostra przez kilka lat mieszkała w Kołobrzegu więc spędzałam tam każde wakacje :) Szkoda, że teraz już tam nie mieszka. Przy okazji wizyty u Niej pobiegałabym po tej hurtowni słynnej :)
Magdalena
Pani Magdaleno, miło mi również:)
UsuńDostałyśmy identyczny prezent na Dzień Kobiet :) Kwiatów w tym dniu nie było, ale mam nowe biureczko, a raczej blat z nogami na kółkach i jeszcze parę innych dupereli z Ikea ;) Zosia też sobie co nieco wybrała.
OdpowiedzUsuńTaką samą lampkę kupiłam już bardzo dawno z myślą o przyszły kąciku biurkowym Zosi, kusiło mnie by kupić jeszcze jedną na moje nowe biureczko, ale jeszcze się powstrzymałam ;)
Co do ścian to na fotkach ciężko dojrzeć różnicę, ale na pewno na żywo wygląda to inaczej.
U Ciebie jak zawsze pięknie, a nowe MjM na pewno zakupię :)
Pozdrawiam
Gosiu, to mieliście dłuższą wyprawę do Ikei:) Nam na drugi koniec miasta ciężko się wybrać. Te biurkowe lampy naprawdę ładnie się prezentują, czaiłam się na tę czerwoną na biurko Mikołaja, no i przegapiłam. Pozdrawiam serdecznie całą Waszą Trójkę:)
UsuńKochana u Ciebie zawsze jest przepieknie :) U mnie malowanie ścian to mega wyczyn, u Ciebie rach ciach i po bólu :) jak Ty to robisz?????
OdpowiedzUsuńLampy cudne- fajnie pasują i bardzo zmieniły pokój :)
Po MM polecę z samego rana :) już czuję , że o Waszym M będzie :))))
pozdrawiam
Agnieszka
Agnieszka, z powodu totalnego braku czasu muszę wykorzystywać każdy wolny moment:) Najgorsze w malowaniu jest oklejanie, sprzątanie, mycie wałków i pędzli. Samo malowanie, to czysta przyjemność:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńChyba każda z nas na wiosnę potrzebuje zmian w swoich czterech kątach ....
OdpowiedzUsuńPodobają mi się wasze nowe lampy, przyjrze się im niedługo bliżej w Ikea :)
Aniu, pozdrawiam Cię serdecznie:)
UsuńJesteś niesamowita z tym malowaniem. Mnie na samą myśl o remoncie ciarki przechodzą!
OdpowiedzUsuńPrzedpokój wyszedł Ci rewelacyjnie. Fajne też są lampki i zasłonki w paski-od razu zrobiło się lekko i wiosennie:-)
Pozdrawiam ciepło
Joasiu czyli jednym slowem style shabby laczysz z prostota skandynawskiego... Twoj salon jest idealny. Kiedy Ty tp robisz nie wiem.... skad masz sily nie wiem; )
OdpowiedzUsuńAsia, ja też nie wiem...;) Ściskam Cię ciepło Ty moja imienniczko!
UsuńBardzo sluszne posuniecie-less is more-i tego sie trzymajmy:-) Tendencje do niekontrolowanego gromadzenia przedmiotow mamy chyba jako narod w krwioobiegu, warto czasami trochevtej krwi upuscic, dla zdrowotnosci:-) pozdrawiam goraco!!!
OdpowiedzUsuńOj tak, tym bardziej, ze ja mam naturę 100% chomika jeśli chodzi o domowe drobiazgi. Ale zaczęłam właśnie proces upuszczania tej krwi dla zdrowotności;) Pozdrawiam!
UsuńAaa, Magda, fajny blog, zajrzałam, pooglądałam na szybko, dodałam do ulubionych:) I witam serdecznie, tym bardziej, że w Niemczech mieszkałam kiedyś przez całe..pół roku:)
UsuńDziekuje Ci bardzo I ciesze sie, ze zawitalas w moje skromne progi, nawet bardzo sie ciesze:-) Pozdrawiam goraco z Bawarii (jeszcze tylko 2.5 roku I powrot do Wa-wy) ciao!
UsuńBardzo mi się podoba Twoje mieszkanko! Jest takie jasne i pełne światła :) U mnie zdecydowanie muszę wnieść trochę jaśniejszych kolorów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Ja również ostatnio pokochała szarości :) Powiem tak, zawsze było pięknie ale te nowe elementy nadały świerzości i subtelności. Nie ma zbyt wiele ozdób ale dodatki są piękne. Bardzo mi się podoba, mam nadziję, że uda mi się coś takiego stworzyć u siebie za jakiś czas ;]
OdpowiedzUsuńAsiu wyszło pięknie!
OdpowiedzUsuńKolor na ścianach idealny do twojej wizji. Lampy i zasłonki wpasowały się tak jakby były dla ciebie stworzone. Fajne to twoje mieszkanko :) :) :)
Pozdrawiam Marta
http://wstanczykowie.blogspot.com/
Proszę jaki zbieg okoliczności , ja też od soboty jestem szczęśliwą posiadaczką lampy Barometer:))
OdpowiedzUsuńCo do szarości to też jestem na tak!!!! Trochę bardziej surowa ale jednocześnie bardziej elegancka:))
Pozdrawiam cieplutko
Jola
Bardzo fajnie odświeżone mieszkanko. Szarość to mój drugi kolor po bieli, mam go w sypialni. Twój korytarz na żywo musi się pięknie prezentować. Lampa Barometer tylko w wersji podłogowej też była na mojej liście, ale koniec końców kupiłam Lersta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W sobotę oglądałam farby i też spodobał mi się dryfujące kry ;) dobrze, obejrzeć zdjęcia pomalowanych ścian :) podoba mi sie ;) efekt rewolucji oczywiście świetny ;)
OdpowiedzUsuńJa uprawiam spory minimalizm ze względu na wrodzone lenistwo, po prostu nie chce mi się wycierać kurzu z różnych pierdół (a kurzy się u nas bardzo). Lubiłam oglądać twoje wnętrza i podobały mi się mimo, że to nie do końca moja bajka, a teraz podobają mi się jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńDo lamp nie jestem przekonana wygląd jest ok, ale dla mnie to za słaba świecą. Jak pracuje w salonie (często składam duże naklejki korzystając z salonowego rozkładanego stołu) to nawet wieczorem muszę mieć jak w dzień.
Pozdrawiam cieplutko,
Karola
Super pomysł, extra efekt, czekamy na dalsze posty. :)
OdpowiedzUsuńJa też już chwyciłam za pędzel, jestem szczęśliwą posiadaczką "szarej poświaty" Duluxa .
Pozdrawiam
Dorota
Szalona, niesamowita dziewczyna z Ciebie, w mieszkaniu, jak zawsze pięknie, zmiany korzystnie odświeżające:) Podziwiam!
OdpowiedzUsuńTakie przejście to chyba naturalna kolej rzeczy. Zmiany bardzo mi się podobają. zasłony też oglądałam ale ostatecznie postanowiłam uszyć sama.
OdpowiedzUsuńJestem niezmiennie zachwycona Twoim mieszkaniem i zmianami, które wprowadzasz. Już nie mogę się doczekać nowego MM :)
OdpowiedzUsuńZasłony super, zresztą kolor farby też. Też ostatnio zaszalałam z jedną ścianą i przemalowałam na szaro :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na kolejne, bo kolor baaardzo mi pasuje.
pozdrawiam mocno:)
Jak fajnie wygląda kolor o tej nazwie :))
OdpowiedzUsuńUściski
PS
To jedyna gazeta jaką mąż mi zawsze kupuje i nie szkoda mu *kasy*
Super zmiany. Lampy są świetne. Uwielbiam taki typ. Zachwyciłam się zasłonkami, muszę poszukać fajnych szaraków do naszego mieszkania. Uściski!!!
OdpowiedzUsuńzasłonki świetne, kolor ściany w przedpokoju wygląda nieziemsko. będzie mi brakować tych motywów kwiatowych i koronek i innych takich :(. no a za witrynką będę bardzo bardzo bardzo tęsknić! jest piękna
OdpowiedzUsuńBardzo delikatnie podoba mi się. Pozdrawiam i zapraszam na Candy do wygrania farbki do dalszych metamorfoz:)
OdpowiedzUsuńPrzedpokój prezentuje się rewelacyjnie. Jak zwykle wszystko mi się u Ciebie podoba:)
OdpowiedzUsuńZasłony świetne:) A lampę mam identyczną w kuchni:)
OdpowiedzUsuńAsiu te zasłonki w paseczki też zakupione w ikea? nie widzę ich na stronie :( jaka była ich cena? jest teraz pięknie, dużo fajniej niż z żółtymi zasłonami :) pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńSuper zmiana, u Ciebie nie może być inaczej, niż na lepsze. Lampy cudne, zasłonki w paseczki też. Mieszkanko uzyskało powiew świeżości.
OdpowiedzUsuńNo a co do malowania, to po raz któryś nie mogę wyjść z podziwu, jedno popołudnie i pomalowane. U mnie trzeba nastrajać się przynajmniej pół roku.
Dorota
witaj Joasiu!
OdpowiedzUsuńjak zwykle post wyczekany spelnil oczekiwania:)
pieknie u was,zmiany na wiosne golym okiem widac:)
od 2 lat czytam Twojego bloga i z podziwu wyjsc nie moge kiedy Ty to wszystko ogarniasz?
zdradz nam sekret jak utrzymac pokrowce na krzeslach,na lozku na dywanie bez plam przy 3 dzieci?ja tez uwielbiam biel i szarosci,ale zdaza sie nawet i mnie cos niehcacy wylac i co z tego,ze od razu zapiore skoro jest juz plama rozmazana?:(((
gratuluje nowych zakupow,czekam na nast post i zycze baaaaaaardzo udanego tygodnia:)))
Piekny kolor... ucieszył mnie ten post bo chce zmienić ,,czerwień" swojego salonu na gołębi, a teraz wiem jaką farbę wybiorę... zastanawiam sie tylko ile razy będę musiała duluxem pokrywać tą moją czerwień...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pójdzie prościej niż przekonanie Męza do zmiany koloru...
:) mam dokładnie te same przemyślenia od jakiegoś czasu, w zasadzie samo się stało, ale pomimo, iż nazwę bloga mam znaczącą to jednak obecnie przeważają u mnie elementy scandi. Nadal jednak z shabby podobają mi się przecierki, więc myślę, że eklektyzm będzie moją ideą na najbliższe lata ;) A co do tych lamp, są świetne i wyobraź sobie, że właśnie ze względu na ich cenę już dawno na nie zerkałam. Raz nawet były w promocji!!! Ale mój mąż nie przełknie tego tematu no chyba, że uda mi się sprzedać te obecne, a jest ich aż trzy :( Uważam, że zroiłyby w naszej jadalni kropkę nad "i". I też zgadzam się z Joasią Czarodziejką, kiedy Ty to robisz kobieto??? Ale to jest pasja, naprawdę, ja siedzę w jakimś pomieszczeniu i czytam książkę po czym nagle wpada mi jakaś myśl i już chciałabym ją zrealizować ;) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwitam. jaki to kolor..? :)
OdpowiedzUsuńhmmm...
UsuńMyślę, że w naszej pasji jest to cecha charakterystyczna i trend ogólnie zauważalny. Kochamy się w tym shabby, ale nieliczne pozostają mu "wierne". Większość uczy się innego spojrzenia na otoczenie lub też zaczyna się męczyć. Styl ten charakteryzuje się mnogością tekstur, i tak jak inne style np. prowansja, może się znudzić opatrzyć. Posiadanie domu ściśle w jednym stylu jest w sumie trudne, zwłaszcza dla pasjonatek dekorowania. Każdy z nas chce rozwijać swoją pasję, a wiąże się to ze zmianami. Kupowanie durnostojek w sumie zbędnych może się odbić czkawką. Ja np uwielbiałam kupować na pchlich targach, a teraz tylko oglądam. To też jest drugi trend zauważalny na blogach. Wiele z nas zachłysnęło się np. Green Gate, i ja również. Od pewnego czasu tylko podziwiam urok, ale nie muszę mieć. Chyba z 10 postów już w tym duchu przeczytałam na blogach. W sumie z ulgą. Bo powiem Ci szczerze: uwielbiam oglądać nowe aranżacje - Ty aranżujesz bezbłędnie. Ale czytanie posta pod tytułem "kupiłam to to i to" bywało nudne i omijałam wtedy słowo pisane, a cieszyłam oczy pięknymi aranżacjami. Przywołam tu np. blog Green Canoe. Ma przepięknie zaaranżowane wnętrze, w sumie nie pisze, że coś kupiła, ale zamęczana przez czytelników pytaniami o to "gdzie kupiła" robi listę. I mimo, że wyraźna jest na jej blogu idea slow life, miłość ,rodzina, pasja, to i tak posty są naznaczone konsumpcjonizmem.
OdpowiedzUsuńDlatego ten ogarniający nas trend "im mniej tym lepiej" przynosi nam wszystkim ulgę i wnosi powiew świeżości na blogi.
Czekam więc na Twoje nowe poczynanie dekoratorskie z niecierpliwością.
Ja też od jakiegoś czasu uwielbiam szarości na ścianach. Twój przedpokój wygląda świetnie:) Lampy też fajnie wkomponowały się w klimat mieszkania:) Super! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam Twoje wnętrza...:))) cudnie tam masz kochana! i tak się zastanawiam nad Twoją łazieneczką, bo pewnie równie piękna:) zajrzyj do mnie;)
OdpowiedzUsuńSubtelna, ale jednak widoczna zmiana. Powiew lekkości na czas zbliżającej się wiosny z nutką industrializmu :) Wysmakowane ...
OdpowiedzUsuńistne zmiany na wiosnę :D super!
OdpowiedzUsuńAsiu, jestem tak zauroczona, że nie wiem co napisać. Uwielbiam Twoje mieszkanie, uwielbiam Ciebie za te pomysły i swietny gust! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKocham Twój blog i Twoje wnetrza..i przyznam sie że duzo odgapiam bo po prostu jest ślicznie <3 Może kiedyś u mnie na blogu coś się pojawi choć wątpie, zostane przy jedzeniu a reszte pozostawiam Mistrzom :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te pasiaste zasłony. Ależ u Ciebie wiosennie!!! Pozdrawiam, Kasia
OdpowiedzUsuńWidać Asiu że wiosna w twojej głowie jak i w twoim ślicznym mieszkanku zagościła wraz z początkiem marca.Wymiana lamp na nowe bardzo korzystnie wpłynęła na wnętrze salonu a zasłony w paski nadały mu lekkości i przytulności.Powiem szczerze że zainspirowałaś mnie do działania w moim domku.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak czytam Pani posta i oglądam fotki jestem zawsze zachwycona Pani miłością i chęcią do zmian,do ulepszania wnętrz ....Jest pięknie...Z niecierpliwością czekam na kwietniowe MM :)Pozdrawiam Agata:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł i realizacja....Fajna aranżacja...Pa....
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywne zmiany.Cudne kolorki i aranżacje,podziwiam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie uwierzysz , ale pod ostatnim postem chcialam zapytac , co masz w planach , moze malowanie salonu ?? no i masz ! a raczej mialas , kolor jest ladny , ladniejszy od poprzedniego , ja lubie zlamane barwy . Pozdrawiam , Iwona
OdpowiedzUsuńNo patrz..
OdpowiedzUsuńNazwa posta prawie tak jak mojego bloga.. hihi!
Widzę, że znikły żółte zasłony... W takich jak teraz, Twojemu mieszkanku bardziej do twarzy...
Pozdrawiam.....
Nowy kolor bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńPEWNIE MI NIE ODPISZESZ BO TYLU MASZ TU BYWALCOW ALE POWIEM CI ZE JA TEZ MAM PODOBNYU UKLAD HIHIHIALE SCIANY LAWENDOWE HMM POMALOWALAM MEBLE NA BIALO I JAKOS LEPIEJ JEST :]HIHIHIHICALUSKI GOSIA
OdpowiedzUsuńJa zawsze wyznawałam taką zasadę, choć nie zawsze udaje mi się do niej zastosować, ale uwielbiam kontrastowe połączenia starego z nowym, prostego z ozdobnym, jasnego z ciemnym :) Nowy kolorek super, sama się zamierzam do pomalowania tak sypialni :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńProstota i minimalizm jest teraz bardzo modne, aranżacja trafiona w same sedno. Owszem jest prosto, ale pomieszczenie nie straciło na wartości, a wręcz zyskało - unikatowy charakter. Najbardziej podobaja mi się krzesła ;)
OdpowiedzUsuńsuper! cieplo i przytulnie ale nie brakuje powietrza! i do tego wcinajacy cos smacznie slodziak na fotce gratis :-) dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuńAsiu:) wszystko jest ok. ale ......no właśnie jedno, małe ale.....jestem tutaj za każdym Twoim wpisem, komentuję Twoje poczynania, jak większość koleżanek, ale wadzi mi jedna rzecz:( odnoszę wrażenie, że "mówię sobie a muzom" :( niestety, Ty w ogóle nie odpowiadasz na komentarze, ja rozumiem brak czasu ale chyba czasami można coś odpisać no nie:) Edyta.
OdpowiedzUsuńEdyta, masz rację w 100%, pod kątem odpowiadania na komentarze niestety nawalam. Przepraszam Cię jeśli poczułaś się chociaż przez chwilę przez to urażona. Niestety jest tak, ze po opublikowaniu posta jestem w stanie "na gorąco" odpowiedzieć na pierwsze komentarze, a później już pochłania mnie rzeczywistość i "realny" świat. Postaram się poprawić w tym zakresie. Wiem, że komentarze, to jedna z wymian myśli między mną a Wami, to realny dowód na to, że ktoś ogląda moje zdjęcia i czyta, to co naskrobałam. I to tez jest dla mnie największa nagroda. Niestety praca na pełen etat, a po pracy ogarnianie domu powodują, że w tygodniu praktycznie nie mam totalnie czasu na taki luksus jak blogowanie. Po prostu nie mam siły i czasu na to. Mam dwoje dzieci w wieku szkolnym, więc pochłania mnie odrabianie lekcji, zajęcia pozalekcyjne oraz ogarnianie na bieżąco zakupów, prania, gotowania. Wieczorem, jak zasną, ja padam również. To oczywiście mnie do końca nie usprawiedliwia, bo prowadząc bloga powinnam liczyć się z tym. Jeszcze raz -przepraszam! Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za szczerość!
UsuńCholera no! Szukałam kilka miesięcy "szarego gołębiego" do mojej kuchni i kurde nie znalazłam (a może jeszcze nie było?) "dryfującej kry" Duluxa! Jeszcze bardziej szlag mnie trafia, bo pięknie u Ciebie wyszedł ten kolor. W ogóle u Ciebie jest pięknie, świeżo i przestronnie! Może podasz przepis na minimalizm? :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie! Ola Sz.
Pani Joanno,śledzę Pani bloga od momentu, gdy gościła Pani na łamach MM,podziwiam za kreatywność,gospodarowanie czasem (co jest trudne przy trójce dzieci,ja mam dwójkę).Czytam różne blogi,bo do końca nie potrafiłam się określić,jak chcę mieszkać.Od trzech lat mieszkam w małym domku (wcześniej przez 12 lat na 2 pokoikach 36 mkw. co prawda z jednym dzieckiem,mężem i psem) i teraz mam świadomość,co mi się podoba i w czym czuję się dobrze.Wcześniej nie pozostawiałam komentarzy ze względu na notoryczny brak czasu,a dziś zobaczyłam moje dryfujące kry z ganku u Pani.Nie mam dużych możliwości finansowych,lecz małymi krokami buduję wnętrze domu,teraz odnowiłam 50-letnią prostą konsolę ,zdrapując z niej kilka dobrych warstw olejnicy, która zyskała biały kolor.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie,obiecuję częściej zabierać głos,jutro oczywiście kupię MM,choć też mnie ciągnie do prostoty.Kora.
OdpowiedzUsuńGratuluje, widzę i cieszę się że mogłam zacząć 13 dzień miesiąca od tak miłego zaskoczenia na okładce naszej ukochanej gazetki. Ila z Mazowsza
OdpowiedzUsuńAsiu myślę że zmiana lamp strzał w dziesiątkę:-) obserwowałam bloga i zastanawiałam się kiedy zmiana padnie właśnie na lampy:-)
OdpowiedzUsuńciesze się że podpowiedziałaś mi kolor jakim mam przemalować korytarzyk inaczej tkwiłaby w swoim karolinkowym niezdecydowaniu ;-P
pzdr serd
Asiu, a nie masz wrażenia, że ten szary w pewnym oświetleniu wpada w lawendę? (taką przybrudzoną) W zeszłym roku pomalowałam tym kolorem dwie ściany u moich dzieci i jadalnię i wpadłam w rozpacz, bo dla mnie to taki sino-różowy kolor jest :( staram się za często o tym nie myśleć, ale kolejne malowanie już planuję... (a może ja ma skrzywione postrzeganie barw?;) )
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Pięknie :) Nie masz problemu z zabrudzeniami? Wiadomo, że biały często się brudzi to pewnie przysparza Ci troszkę więcej pracy:)
OdpowiedzUsuńTwój salon sprawia wrażenie bardzo spokojnego i przytulnego, ale nie wydaje ci się że troszkę zbyt przepełniony dodatkami? :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu przeglądam Twojego bloga i bardzo mi się podoba. Masz u siebie w domu ślicznie, dużo się dzieje, ale nie jest przytłaczająco, tak bardzo przytulnie. :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten kolorek....jak ja Ci zazdroszczę tego zapału do malowania.....moja sypialnia aż się prosi o świeżą farbę..Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńPiękny wystrój, nie masz problemów z utrzymywaniem czystości? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przychylam się do komentarzy, piękne wnętrze. Bardzo lubię prostotę i biel, taki styl trochę jest surowy, a trochę romantyczny - doskonałe wyważenie :)
OdpowiedzUsuń