wtorek, 14 września 2021

Wrzosy na balkonie

 


Witam Was ciepło!

Małymi krokami przychodzi jesień, szczególnie odczuwam to rano, ok. 7.00, wychodząc do pracy. Chociaż i tak w ostatnie dni pogoda nas rozpieszcza, trzeba liczyć się z tym, że będzie niestety coraz chłodniej i rano coraz ciemniej...

Dlatego cieszę się ostatnimi chwilami na balkonie, kiedy jeszcze można z przyjemnością posiedzieć i powygrzewać się w słońcu.

Z letnich kwiatów mam jeszcze surfinię i lawendę, reszta przekwitła. Została jeszcze mini róża na pniu, która o dziwo zakwitła drugi raz.

W miniony weekend postanowiłam wykorzystać pogodę i ogarnęłam balkon. Powyrzucałam uschnięte letnie resztki jednorocznych roślin, zrobiłam porządek z doniczkami, odkurzyłam podłogę, a przede wszystkim szpary między podestami, w które niestety trochę śmieci wpada.

Jak balkon był już uporządkowany, mogłam pomyśleć o nowych, jesiennych roślinach. Postawiłam w tym roku na wrzosy i wrzośce, kupiłam też dwa jasnofioletowe marcinki. Nie wiem, jak długo wytrzymają, ale mam nadzieję, że przetrwają niższe temperatury.




Z kuchni na balkon chwilowo trafiła stara waga kuchenna, najpierw na parapet, a później, po zmianie ustawienia mebli balkonowych, na stolik.









W weekend miałam też wenę kulinarną :) 

Zrobiłam ok. 10 słoików marynowanej papryki, upiekłam biszkopt z kremem i czerwonymi porzeczkami i zrobiłam sałatkę jarzynową:)

W planach mam jeszcze zrobienie pikli z ogórków, ale to najszybciej w kolejny weekend:)





Pozdrawiam serdecznie!

Asia


środa, 8 września 2021

Z szerszej perspektywy

 

Dzień dobry!
 
Dzisiaj chciałam Wam pokazać naszą dzienną część, czyli salon z kuchnią, z szerszej perspektywy.
Często pytacie mnie w komentarzach czy wiadomościach, jaki jest układ mieszkania, mam więc nadzieję, że poniższe zdjęcia trochę to rozjaśnią:)
Od dawna mam też w planach nagranie filmiku, tzw. home tour, może w końcu mi się uda:) Wtedy pokażę Wam od wejścia, co i jak i wszystko wyjaśnię, jak dostosowaliśmy mieszkanie do naszych potrzeb, gdzie dostawiliśmy ścianki, a  gdzie je zburzyliśmy:)
 
Salon jest na końcu mieszkania, a z niego wchodzi się do kuchni. 
Jest to jakiś minus w sytuacji, kiedy przynosimy większe zakupy spożywcze, bo trzeba wtedy torby nieść przez całe mieszkanie. 
Minusem jak dla nas są również odgłosy z kuchni, które słychać w salonie. 
Chodzi mi o sytuacje typu czajnik elektryczny gotujący wodę (mamy szybki, ale mega głośny), czy dzieci buszujące po lodówce... 
Dla osób siedzących w salonie i w tym czasie np.coś oglądających czy słuchających muzyki jest to duży dyskomfort. Zastanawialiśmy się nawet, czy nie dałoby się jednak jakoś jeszcze bardziej oddzielić kuchni od salonu np. przesuwanymi drzwiami typu stodoła, ale nie mamy na nie miejsca na ścianie. 
Być może takie połączenie sprawdza się akustycznie w dużo większych przestrzeniach, a nie na 30 metrach w bloku i szczerze mówiąc zastanawia mnie, jak te wszystkie kuchnio-salony funkcjonują? Czy naprawdę nikomu nie przeszkadzają hałasy z kuchni?;)

No dobra, ale jest jak jest i musimy z tym żyć:) Generalnie, oprócz dwóch minusów opisanych powyżej ta nasza dzienna część się sprawdza. Pomimo braku stołu w kuchni, mamy stół w salonie zaraz przy wejściu do kuchni, więc jego braku w kuchni tak bardzo nie odczuwamy i nie trzeba biegać daleko z talerzami;)

 
 
 Jak widzicie trzy duże ramy z plakatami ostatecznie zawisły na ścianie z TV. 
To był dobry wybór, bo ramy zapełniły tę pustą ścianę, zrobiło się przytulniej i ciekawiej.
Za jakiś czas mogę wymienić plakaty na jakieś inne, sezonowe, to jest duży plus takich dekoracji.


Nawłoć w wazonie, to stały wystrój pod koniec lata.
Przywożę ją za każdym razem z działki.




Lustro zawisło nad stołem i to też był dobry pomysł. 

Jednak lustra mają w sobie coś magicznego, szczególnie w takich pięknych ramach...:)

Na zdjęciach tego nie widać dobrze, ale fajnie odbija się w nim zieleń na balkonie.



Przyszedł też już czas na wrzosy. Kiedyś je lubiłam we wnętrzach, teraz jakoś niekoniecznie, zdecydowanie bardziej wolę je na balkonie i tam też się lepiej czują, w domu chyba im za ciepło i szybko przysychają




Poniższy ką, to dowód na to, że z urządzaniem nie warto się spieszyć i że można upolować perełki za parę złotych. 

Metalowy stolik z TK Maxxa idealnie wkomponował się w ten kąt, na który nie miałam pomysłu. 

Do tego lampa z Pepco.

Całkowity koszt lampy i stolika ok. 130 zł:)





A taki widok mamy, jak sobie siedzimy przy stole:)







****

Na dzisiaj tyle, trzymajcie się w te pierwsze wrześniowe, szkolne dni:)

U nas  każde z trójki dzieci w innej szkole - Dominik 6 klasa, Mikołaj 1 technikum, Weronika klasa maturalna w LO...


Pozdrawiam Was ciepło!

Asia