środa, 14 maja 2025

Kwietniowo-majowe kadry

 

 

 

Cześć, witajcie!

Dziś mało wnętrzarski post, bo od kilku tygodni gonię własny ogon i plan publikowania coniedzielnych postów nie wyszedł... ;)

Jestem w ciągłym niedoczasie i chciałabym w końcu mieć naprawdę wolny dzień, dwa, trzy na robienie tego, na co mam ochotę. Pracuję zawodowo na cały etat - wiadomo, że w pracy jest zawsze coś, a wystarczy że jestem dzień poza biurem i już się robią zaległości. W domu to też niekończąca się historia z ogarnianiem całego interesu;) I oczywiście jak jest ogarnięte i posprzątane, to tak naprawdę tego nie widać, ale wystarczy zostawić bajzel i od razu rzuca się to w oczy... Niestety moja pedantyczna w tym zakresie natura nie pomaga, nie cierpię zostawionych na wierzchu rzeczy, ubrań, rozrzuconych kocy, pościeli, rozwalonych w przedpokoju butów czy czapek, a wchodząc rano do niesprzątniętej kuchni od razu jestem zła. I nic na to nie poradzę, tak mam, denerwuje mnie bałagan, wszystko na wierzchu, rzucone byle jak, nie na swoim miejscu. Chciałabym czasami po prostu się tym nie przejmować, machnąć ręką, ale najzwyczajniej w świecie źle się czuję w takim mieszkaniu. No i jest jeszcze działka, a właściwie dwie;), na których ciągle jest coś do zrobienia, a czasu na wszystko brak. 

Przed Wielkanocą przyjechała do nas moja mama i w pierwszy dzień świąt pojechaliśmy do Ostrołęki do moich teściów.

 

Mama zrobiła przy okazji inspekcję na naszej działce;)

A po świętach na Majówkę pojechaliśmy na tydzień do Kołobrzegu, gdzie udało mi się złapać trochę oddechu nad morzem, ogarnąć kołobrzeską działkę po zimie, a nawet zrobiliśmy rodzinną działkową imprezę na ponad 20 osób:)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Obchodziliśmy też z Pawłem 20 rocznicę ślubu;) 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na kołobrzeskiej działce skosiłam trawę, a Paweł przycinał drzewa, więc mamy kolejną stertę gałęzi. Było jeszcze za zimno, żeby nocować, ale już niedługo...:) W najbliższych planach pojawił się pomysł na zburzenie całego tego balkonu i dobudowanie zadaszonej i osłoniętej werandy na całą szerokość domku i ok. 4 m głębokości, co da nam ok. 20 m tarasu. Paweł zrobił nawet projekt, a ja mam już oczywiście w głowie wizję, jak wykorzystać i urządzić tę przestrzeń;) Ta działka oprócz oczywistego waloru, jakim jest położenie 10 minut od plaży ma jeszcze ten plus, że jest bardzo słoneczna i jest tam po prostu fajny klimat-dosłownie i w przenośni;)

 

Jeszcze pod koniec zeszłego lata kupiliśmy w Ikei trzyosobową sofę, zwykłego Ektropa, który jest mega wygodny i miękki.

 

 

A na naszym warszawskim Rodosie po zimowym i wiosennym grasowaniu dzików trawa powoli dochodzi do siebie, dosiewałam ją kilka razy i na szczęście widzę światełko w tunelu.

 Dziki grasują u nas za płotem, a że ogrodzenie nie jest wmurowane, to siatka nie stanowi dla nich żadnej przeszkody. Ten czarny punkt na poniższym zdjęciu za siatką, to właśnie przechodzący dzik...

 

 

 

 

 

 

 W tym roku moje piwonie oszalały:) Mam wrażenie, że ten krzew się bardzo rozrósł i cieszy mnie to ogromnie, bo piwonie uwielbiam. I łubiny już za chwilę zakwitną;) No i czekam na wszystkie inne kwiaty- róże, dalie, ostróżki. W tym roku dosadziłam ok. 20 kremowych, białych i łososiowych dalii i liczę na piękny efekt:)

Pozdrawiam Was ciepło, do następnego posta:)

Asia