wtorek, 30 lipca 2013

Pokój prawie nastolatki



Witajcie Siostry, za mną kolejne pracowite dni. Po pokoju chłopaków, musiałam uporać się z pokojem Weroniki, jako że to ostatnie dni przed moim urlopem i wyjazdem nad morze, z którego wrócę już z dziećmi.  Planowałam czysto kosmetyczne zmiany, a zrobił się z tego spory remont i bałaganu co niemiara.

  
Pomalowałam ściany, wyrzuciłam wykładzinę dywanową, wyczyściłam stary parkiet, pomalowałam komodę, kupiliśmy nowy dywan i biurko, przestawiliśmy łóżko od chłopaków. Gdybym jeszcze miała na to dużo czasu, miałabym wolne i byłabym sama, to może byłaby przyjemność, ale robiłam to popołudniami po pracy w asyście Dominika, więc generalnie w niedzielę wieczorem miałam już dosyć malowania, urządzania, dekorowania, a moje kości powiedziały stop...

Moja córka powoli wyrasta już ze słodkich cukierkowych kolorów, zarówno jeśli chodzi o ubrania, jak i o wnętrza.  Przeglądając kiedyś internet trafiłyśmy na ładny projekt małego pokoju dla nastolatki w biało-fioletowo-zielonej tonacji na stronie Forma projekt.

(poniższe 4 zdjęcia pochodzą ze strony www.4ma-projekt.pl)



Obu nam pomysł na taki pokój się spodobał, a że pokój na projekcie ma podobne proporcje do naszego, postanowiłyśmy z Weroniką, że urządzimy jej pokój w podobnym stylu. Miało być jasno, spokojnie, trochę w stylu "glamour", ale żeby było widać, że to pokój małej jeszcze dziewczynki. Weronika chciała mieć wszystkie ściany fioletowe:), co z takiego pokoju zrobiłoby puszkę. Dlatego pomalowałam jej na fioletowo jedną tylko ścianę z oknem




Cała ciemna ściana wyglądała trochę poważnie i żeby przełamać ten fiolet przykleiłam na ścianę białe grochy - naklejki.  Kupiłam je jakiś rok temu na allegro i o nich zapomniałam. Znalazłam je przy okazji porządków:)




Białe grochy sprawiły, ze pokój jest wesoły, mniej poważny, ale już nie dziecinny. Białe łóżko miło kontrastuje z ciemną ścianą i takie ustawienie optycznie poprawia proporcje tego tramwajowego pokoju. Może jeszcze skuszę się na naklejkę-zieloną trawę, jak na pokazanym projekcie Forma projekt, chociaż nie wiem, czy nie przedobrzę wtedy.

Na podłodze do odklejenia taśma od wykładziny dywanowej... czeka...



 Pomalowana komoda to  żadna rewelacja, ale trochę ja odświeżyłam i z kremowej stała się fioletowo-przecierana



muszę do niej dokupić jakieś ładne porcelanowe białe gałki w kropeczki lub paski. Na razie mam gałki hand made :)



 Wera dostała też nowy dywan, mięciutki, puszysty, przytulny. 
Przez chwilę w sklepie miałam przebłysk, żeby kupić ciemno fioletowy... 
Pomyślałam jednak, że każdy pyłek będzie na nim widać, a  jak zmieni mi się koncepcja kolorystyczna, to będzie problem.






Wiklinowy kosz wyjedzie stąd, nie pasuje mi tutaj.
Do dopracowania są szczegóły, detale, do kupienia kilka drobiazgów, np. nowa lampa z kryształkami:) I ładne białe krzesło do biurka:)


  
Muszę też wymyślić coś pasującego na okno. Myślałam o rolecie rzymskiej z dekorii.

 

Która? ;)
(zdjęcia z www.dekoria.pl)
 
 
 



 I część z biurkiem.
Biurko z półkami, które wcześniej miała Weronika  zostawiłam u Mikołaja, a jej kupiliśmy w Ikei mniejsze zgrabniejsze z szufladami. Chłopakom większe będzie potrzebne tak naprawdę za 3 lata, jak Dominik pójdzie do szkoły. 
Jestem zaskoczona pojemnością tych szuflad w komodzie, niby małe, ale bardzo pakowane, pochowałam w nich wszystkie szpargały.





Ufff, dobrnęłam do końca...:)
 Za 3 dni zaczynam urlop i nie mam zamiaru niczego malować, szlifować, dekorować, sprzątać w tym czasie. Tylko morze, plaża i cała trójka moich dzieci:)
 Pozdrawiam Was serdecznie!

niedziela, 21 lipca 2013

Biel, granat, czerwień


Witam Was serdecznie.
W naszym M na dobre zagościło tytułowe zestawienie kolorystyczne. 
Ostatnie dwa popołudnia po pracy spędziłam na zmiksowaniu pokoi dziecięcych. 
Tak jak planowałam, chłopaków przeniosłam do różowego wcześniej pokoju Weroniki. Pomimo tego, że planujemy zamianę mieszkania na większe i sprzedaż naszego M, to nie wiem, kiedy to nastąpi, może za miesiąc, może za pół roku, może za rok... 
W związku z tym działam dalej wnętrzarsko, jak gdyby nigdy nic...

Harmonogram działań wyglądał następująco:
Popołudnie nr 1 - zakup 10 litrów białej emulsji i niebieskiego barwnika, zrobienie  koloru poprzez wymieszanie barwnika z białą farbą, oklejenie rogów taśma malarską, pomalowanie dwa razy jednej ściany na ciemny błękit.

Popołudnie nr 2 - pomalowanie pozostałych ścian na biało dwa razy, zerwanie wykładziny dywanowej, wyszorowanie starego parkietu, ustawienie mebli.

Sobota - dopieszczanie detali:)

Obawiałam się trochę tej ciemnej ściany, ale końcowy efekt jest ok, biel pozostałych ścian neutralizuje i uspokaja pokój, a  ciemna ściana dodała przytulności temu kącikowi do spania. 



Docelowo, za kilka tygodni na tym miejscu stanie białe łóżko piętrowe, a to przeniesiemy do Weroniki. Do kolejnej wizyty w Ikei musi poczekać też zakup większego biurka, ale ustawienie mebli będzie mniej więcej tak wyglądało.

 

Dla przypomnienia - pokój wcześniej wyglądał tak:






Za takim układem mebli w pokoju przemawia też to, że biurko jest bardzo dobrze doświetlone, w kącie przy drzwiach było trochę za ciemno





Pożegnałam też starą wykładzinę dywanową, pod którą była stara mozaika dębowa. Ta drewniana podłoga wymaga generalnego odnowienia, więc przykryłam ją jasnym dywanem. I wiem, że już nigdy nie skuszę się na wykładzinę dywanową. Co drewno, to drewno, nawet stare...




I naklejki przywędrowały do nowego pokoju. Na białej ścianie wyglądają jeszcze ładniej.


 
Poeksperymentowałam też z dekoracją okna, najpierw zawiesiłam zazdrostkę w czerwoną kratkę, ale później wybrałam białe krótkie zasłony i zazdrostkę w błękitną kratkę, do której dołożyłam piękną girlandę marine autorstwa Moniki z bloga Koronka.






Mam nadzieję, ze mój pierwszoklasista będzie zadowolony po powrocie z wakacji:)